16. Strażnicy Galaktyki vol. 3
James Gunn wraca do MCU i rzeczywiście serwuje nam ostatni taniec. I nie jest to luźna potańcówka, tylko szalona choreografia. Ładunek emocjonalny jaki niosą ze sobą Strażnicy Galaktyki Vol. 3 wyciska łzy i sprawia, że pod koniec seansu musimy nauczyć się w nich pływać. Po miernej 4 fazie i słabym początku piątej, ten film przypomina za co można kochać MCU. Reżyserowi nie można odmówić tego, że film jest niesamowicie wartki i żywiołowy. Już od samego początku dzieje się tu bardzo dużo, nie brakuje świetnych scen walki czy zapierających dech efektów specjalnych. Jak to również bywa w serii Strażników Galaktyki nie zawodzi również ścieżka dźwiękowa. Muzyka od pierwszej części odgrywała tu główną rolę i nie inaczej jest tym razem. Utwory są idealnie dopasowane, wybrzmiewają na pełnej petardzie i są właśnie tym, co najbardziej lubię w Strażnikach Galaktyki. Nie brakuje również tańca, który klamrowo otwiera oraz zamyka produkcję.
15. Avengers (2012)
Dlaczego DCU się nie udało? Bo w przeciwieństwie do Disneya, Warner Bros. nie budowało swojego uniwersum długo i starannie. Avengers było spotkaniem drużyny superbohaterów, spośród których prawie każdy pojawił się wcześniej w innych, solowych produkcjach. Połączenie ich losów było długo wyczekiwanym widowiskiem, które nie zawiodło wygórowanych oczekiwań. To kwintesencja MCU, pełna interesujących bohaterów, szalonej i wybuchowej akcji i mnóstwa efektów komputerowych. Znajdziemy też w niej Lokiego w wykonaniu Toma Hiddlestona, który jest powszechnie uważany za najlepszy czarny charakter we wszystkich filmach studia. No, może poza Thanosem…
14. Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni (2021)
Marvel Cinematic Universe się rozrasta, ale jednocześnie okropnie rozdrabnia. Nie jestem fanem przeciągnięcia MCU bezpośrednio do seriali spod szyldu Disney+. Ale! Na pierwszy rzut oka, decyzja o stawianiu na mniej znanych bohaterów Marvela wydaje się być całkiem interesującym krokiem. Powiem więcej – odważnym i takim, który należy docenić, gdy dobrze wykonane. Choć w dużej mierze narzekam na poziom scenariusza Shang-Chi, to przyznaję, że dzięki klimatowi i walkom (Jackie Chan spotyka Przyczajonego Tygrysa i Ukrytego Smoka), oglądało mi się to bardzo przyjemnie. Powiew świeżości w świecie MCU.
13. Spider-Man: Daleko od domu (2019)
Spider-Man: Daleko od domu to jeden z niewielu filmów, który sprawia, że mając wybór między samobójstwem i seansem wybieram samobójstwo w tym i każdym przyszłym wcieleniu. Film ma swoje zalety, między innymi takie, że się kończy. Mdły wątek młodości i naiwności wyjęty rodem z opowiadania na Wattpadzie to jeden z mniejszych problemów tego filmu. Największym jest chociażby postać „MJ” ale nie mówmy o głupotach. Daleko od domu to mimo wszystko film, który jest tylko i aż okej. Ale jako że moim współbratymcom podobał się znacznie bardziej niż mi, zajmuje on 11 miejsce w naszym rankingu.
12. Thor (2011)
Przyznam się wam do czegoś. Natalie Portman mi kompletnie w tym filmie nie przeszkadza. Ba, powiem więcej – uważam, że jest ona jednym z wielu atutów tej produkcji. Thor mnie urzekł i tak jak pozostałe dwie części, zapewnił sporą dawkę rozrywki. Chris Hemsworth wybił się na szersze wody właśnie dzięki tej produkcji. Oczywiście zasłużenie. Show skradł jednak Tom Hiddlestone w roli Lokiego, choć nigdy nie mogę pojąć fenomenu tej postaci. Oto naczelny tego portalu – chwali Portman i gani Lokiego, Rzetelność przede wszystkim.
11. Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów (2016)
Wojna Bohaterów to wielki i bardzo ważny dla filmowego uniwersum Marvela. Film, którym każdy interesował się tylko ze względu na Spider-Mana. Na szczęście sukces zawdzięcza innym rzeczom niż krótka scena ze Spider-Robinem. Dobre przedstawienie konfliktu ideałów Rogersa i Starka odgrywa w filmie bardzo ważną rolę. Jednak nie tak ważną, jak naprawdę dobrze zrealizowane sekwencje akcji, które nadają tempa całej historii.