Nie takie polskie fantasy straszne… Przypadek Odwróconej góry albo filmu pod strasznym tytułem

W kontekście polskich filmów fantasy najczęściej przywoływanym dziełem jest z pewnością niechlubnej sławy Wiedźmin (2001, reż. Marek Brodzki). I nie ma w tym niczego zaskakującego. Ze względu na nienajlepsze recenzje, całkiem niezłą obsadę oraz niecelowo komediowe fragmenty, które na stałe zapisały się w pamięci widzów, paradoksalnie stał się on czołową polską produkcją gatunku fantasy.

Po latach wciąż z trudem przychodzi próba wymienienia innych tytułów, które mogłyby się wpisywać w tę charakterystyczną podkategorię fantastyki. Oczywiście, po głębszym namyśle, do głowy przychodzi, chociażby, również nie najlepiej odebrana przez widzów i recenzentów, produkcja Jerzego Hoffmana Stara baśń. Kiedy Słońce było bogiem (2003). Czy jednak naprawdę Polacy nie mogą pochwalić się żadnym wartym uwagi filmem fantasy, którego wspominanie nie budziłoby pobłażliwego śmiechu i ironicznych komentarzy?

Zobacz również: Piosenki o miłości – recenzja filmu. Nutka uczuć

Fot. Kadr z filmu Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem

Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem to animacja z 2000 roku w reżyserii Leszka Gałysza, na podstawie scenariusza Jerzego Niemczuka. Tytuł obecnie już stosunkowo zapomniany i rzadko przytaczany (a niesłusznie). Film opowiada historię Wiła (któremu głos podkłada Daniel Olbrychski) – zmiennokształtnej istoty, której dom – ogromną górę, pewnego dnia podbili i obrócili, pełniący role antagonistów, Marbaci dowodzeni przez przerażającego i potężnego Marbasa.

Kiedy okazuje się, że istnieje przepowiednia, wróżąca klęskę złowrogiego przywódcy z ręki dziecka, ten decyduje się pojmać potomstwo wszystkich mieszkających w okolicy istot i uwięzić je w swoim mrocznym zamku. Wił, świadek tych wydarzeń, obiecuje sobie pewnego dnia przybyć do królestwa Marbasa i uwolnić jego bezbronnych więźniów. By tego jednak dokonać, potrzebuje pomocy nowych przyjaciół – niewielkiej rodziny, w których gospodarstwie udaje mu się odnaleźć schronienie przed najeźdźcami, oraz ich sąsiadów.

Zobacz również: To nie wypanda – recenzja filmu. Idealna animacja na wspólny seans rodzica z dzieckiem

fantasy
Fot. Kadr z filmu Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem

Największą zaletą produkcji, jest cała gama różnorodnych, barwnych i ciekawych postaci. Jest więc rodzina składająca się z nieporadnego Tatuna, nieco nerwowej Mamuny, ich wesołego syna Sonka oraz dziadka Lesawika – szalonego wynalazcy, który jest twórcą między innymi zmniejszającej mikstury, maści powodującej znikanie czy maszyny latającej. W tym nietypowym gospodarstwie mieszkają również trzej niewielcy pomocnicy – dwa Plonki oraz Chobołt, którzy, jak sami wspominają „robią byle co i byle jak”. Sąsiadami tej oryginalnej grupki są: poszukujący żony Pan Latar i mieszkający na dnie rzeki – Topek, jego matka Tapicha oraz dwie dziewczynki – Chlapy. Gospodarstwo, pełne zębatych, gadających kur, staje się miejscem schronienia nie tylko dla tajemniczego Wiła, ale również poczciwego olbrzyma Giga.

Różnorodność wyżej wymienionych postaci sprawia, że twórcom z łatwością przychodzi wprowadzenie do filmu pokaźnej dawki humoru, który głównie oparty jest na odmienności ich charakterów. Dużym atutem w tym wypadku okazuje się być sama animowana forma filmu. Umożliwiła ona twórcom przedstawienie fantastycznych postaci o niezwykłym wyglądzie bez obawy, że zabieg ten będzie miał wpływ na realizm opowieści (Smoku, jesteś piękny!). I tak chociażby Pan Latar jest bagiennym stworzeniem o głowie jelenia (a może łosia…), nad którego głową unosi się świetliska kula, a Plonki i Chobołt to małe, pocieszne istotki, bez problemu mieszczące się w mysiej dziupli.

Zobacz również: Prezent od losu – recenzja filmu. Netflixowa wtopa czy soczysty thriller?

Fot. Kadr z filmu Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem

Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem to jednak przede wszystkim ciepła opowieść o rodzinie i próbie przezwyciężenia samotności. Każda z postaci odnajduje bowiem w progach domostwa Mamuny i Tatuna odrobinę uwagi i miłego towarzystwa. Między bohaterami, mimo dzielących ich różnic, szybko buduje się nić porozumienia, która ostatecznie przeradza się w coś znacznie mocniejszego. Przedziwni nowi towarzysze staną się bowiem dla Wiła nie tylko przyjaciółmi, ale prawdziwą rodziną, której dotychczas nie posiadał.

Nikt w animacji nie jest pozostawiony nigdy sam wobec przeciwności losu. Bohaterowie zawsze, nawet w najtrudniejszych sytuacjach, mogą polegać na wsparciu swoich najbliższych. Właśnie to rodzinne ciepło, które w naprawdę udany sposób stara się przekazać film, sprawia, że animację ogląda się z nieskrywaną przyjemnością.

Zobacz również: Spirited Away 20 lat później – Jak radzi sobie kultowa animacja?

fantasy
Fot. Kadr z filmu Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem

Warto zauważyć, że dzieło Leszka Gałysza, ma paradoksalnie całkiem sporo wspólnego z ekranizacją Wiedźmina Marka Brodzkiego. Animacja cierpi bowiem na tę samą „dolegliwość” co filmowa historia o białowłosym łowcy potworów. Pełnometrażowa „bajka” skonstruowana jest z fragmentów wcześniejszego serialu tego samego reżysera, pt. Film pod strasznym tytułem (1996). Podobnie jak w Wiedźminie, zabieg ten jest bardzo odczuwalny podczas seansu. Widzowi towarzyszy poczucie, że fabuła rozwija się w zastraszająco szybkim tempie oraz jakieś partie (często komediowe, które nieco spowalniały akcję) zostały niepotrzebnie wycięte.

Co ciekawe, produkcja w dużej mierze nawiązuje do słowiańskich wierzeń i tradycji. Trzeba przyznać, że radzi sobie z tym znacznie lepiej niż filmowy Wiedźmin, który niesłusznie kojarzony jest z mocno rozbudowanym motywem słowiańszczyzny. Odwołania widoczne są, chociażby w: nazwach postaci (Mamuna), stworzeniach (Wił) czy designie bohaterów (żyjące w wodnych głębinach stworzenia takie jak Chlapy). Wydaje się, że dzieło w dość pomysłowy sposób jest w stanie rozbudzić u młodego widza zainteresowanie słowiańskimi mitami i legendami, które będzie mógł później rozwijać.

Zobacz również: Kaczogród, tom 14 – recenzja komiksu. Mania wielkości, święta i kakofonia Donalda

fantasy
Fot. Kadr z filmu Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem

Podsumowując, Odwrócona góra albo film pod strasznym tytułem to film zupełnie niesłusznie zapomniany i pomijany w dyskusji o rodzimym filmie fantasy. Mało tego, można pokusić się o stwierdzenie, że jest to wzorowy przykład jak Polacy powinni wykorzystywać ten gatunek – skupiając się na młodym odbiorcy, wzbogacając produkcje o elementy słowiańskiej mitologii, oryginalny humor i, co najważniejsze, nie starać się naśladować kina amerykańskiego. Mógłby to być pierwszy krok w kierunku nowego początku polskiego filmu fantasy.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze