Blade Runner ciąg dalszy nastąpił
Przyszłość przyszłością, ale póki co, pewne jest, że w ciągu czterdziestu lat Blade Runner mocno wpłynął na kulturę popularną. W latach osiemdziesiątych latające samochody, ogromne, kolorowe billboardy i inteligentne androidy były w kinie czym nowatorskim. Dzisiaj są stałym elementem science fiction, w tym jego odmiany – cyberpunka. Z całą pewnością dzieło Ridleya Scotta utrwaliło w cyberpunku obraz mrocznego miasta przyszłości. W którym obok strzelistych budynków, potężnych korporacji, rozświetlonych neonowym światłem ulic i setek zaawansowanych technologicznie gadżetów, funkcjonują biedniejsze dzielnice rządzące się własnymi prawami. Blade Runner pomógł też rozwinąć się w kulturze specyficznemu nurtowi nazywanemu neo noir. Stanowi on połączenie bohaterów, ekspresjonizmu i klimatu noir z lat pięćdziesiątych i świata w bardziej współczesnej lub przyszłościowej otoczce.
Zobacz również: Drive My Car – recenzja filmu. Jak odnaleźć emocje
Blade Runner udowadnia, że kino science fiction nie musi służyć wyłącznie rozrywce i opowiadać o odległych planetach i kosmicznym bitwach. Stanowi doskonały materiał do filozoficznej opowieści o człowieczeństwie i relacjach człowieka z maszynami oraz innymi ludźmi. Podobne tematy po Blade Runnerze podejmuje gra Detroit: Become Human. Inspiruje się nim również Snatcher, System Shock czy Syndicate. Film równie chętnie odwołuje się do Blade Runnera. Czerpie z niego RoboCop (Verhoeven), Piąty Element (Besson), Matrix (Wachowscy). Japońscy twórcy anime także przyznają się do inspiracji Blade Runnerem. Widać wyraźne nawiązania w Ghost in the Shell (Oshii), Cowboy Bebop (Watanabe), Akira (Ôtomo), Psycho – Pass (Shiotani). Zespół Audoslave nagrał piosenkę Show me Hot to Live, White Zombie wypuścił More Human than Human, zaś Covenant stworzył Like Tears in the rain. Już nie wspominając o rozbudowanej franczyzie związanej z książkami, komiksami, gadżetami, twórców inspirujących się filmem, jak widać, nie brakuje, a nowych wciąż przybywa.
/cdn.vox-cdn.com/uploads/chorus_image/image/57044477/blade3.0.jpg)
Fanów Blade Runnera zelektryzowała w 2017 roku informacja o nakręceniu sequela (którego akcja miała rozgrywać się 30 lat po zakończeniu oryginalnej historii). Reżyserem został Denis Villeneuve. Główne role otrzymali Ryan Gosling, Harrison Ford, Ana de Armas, Sylvia Hoeks, Jared Leto. Presja i poczucie odpowiedzialności za tworzoną produkcję spod znaku Blade Runnera było duże, o czym wspominał Villeneuve w wywiadach. Mimo wielu obaw, Blade Runner 2049 został dobrze przyjęty przez widzów i krytyków. Rotten Tomatoes przyznało ogólną ocenę 88% przy średniej ocen 8,30/10. Portal informuje, że Blade Runner 2049 to “oszałamiający wizualnie i satysfakcjonujący film, który pogłębia i poszerza historię swojego poprzednika, a jednocześnie samo w sobie stanowi imponujące filmowe osiągnięcie”. Pozytywne recenzje i otrzymane nagrody świadczą, że Villeneuve podołał ciężkiej próbie. Blade Runner 2049 okazał się godnym spadkobiercą Blade Runnera z 1982 roku. Niestety słabsze noty zebrał za to powstały parę lat później, bo w 2021 roku serial cgi Blade Runner: Black Lotus.
Zobacz również: Röyksopp – Profound Mysteries – recenzja płyty
Niesłabnące zainteresowanie Blade Runnerem skłoniło Ridleya Scotta do rozpoczęcia produkcji nowego serialu osadzonego w tym świecie. Na razie nic nie wiadomo o jego bohaterach i fabule. Scott zdradził jedynie tytuł produkcji, a brzmi on Blade Runner 2099. Androidy będą mogły nadal śnić o elektrycznych owcach. Co przyniesie ten sen? Okaże się w przyszłości.
