Sandman – recenzja. Już śnię o drugim sezonie!

Neil Gaiman tworzy magiczne historie o ogromnym potencjale. I chociaż nie miałam przyjemności czytać komiksu, który opływa w nagrody i słowa podziwu, uważam, że to serial godny pochwały. Godny Gaimana. 

Czytuję mało komiksów. Mimo to, Sandman był premierą, na którą czekałam. W związku z tą produkcją od samego początku oczekiwania były wysokie. Osobiście jednocześnie miałam, co do niej dobre przeczucia. Kto by pomyślał, że się sprawdzą? Nie chcę zapeszać, ale intuicja podpowiada mi, że Ród Smoka będzie równie udanym serialem i znakomitą adaptacją.

https://www.youtube.com/watch?v=tLcg_8LRo6U

Bogaty, wpływowy i ambitny okultysta Roderick Burgess traci ukochanego syna w wojnie. Nie potrafi pogodzić się ze stratą. Postanawia więc sięgnąć po magię i odprawić satanistyczny rytuał, aby pojmać samą Śmierć, która w zamian za odzyskanie wolności, miałaby zwrócić mężczyźnie potomka. Coś jednak nie poszło tak, jak powinno i w sidła okultysty wpada Morfeusz, który odmawia współpracy. Osłabiony i odizolowany Sen czeka długie lata na okazję, aby się uwolnić. To jednak dopiero początek. Morfeusz traci swoje cenne insygnia, a jego królestwo popada w ruinę pod jego nieobecność. Będzie musiał odbudować swoją domenę, sojusze i zmierzyć się ze swoimi wrogami.

Zobacz również: Sandman, tom 5: Zabawa w Ciebie – recenzja komiksu

Sandman zaskoczył mnie wieloma rzeczami, jednak jedną z nich jest to, jak treściwy jest ten serial. Produkcja dostała, standardowe już, 10 odcinków, a mam wrażenie, jakbym obejrzała już z dwa sezony. Nie jest to wrażenie mylne. Adaptacja powstała w oparciu o dwa pierwsze tomy kultowej powieści graficznej. I to się czuje. Jednocześnie jednak nie miałam wcale poczucia, jakoby scenariusz był okrojony czy szedł na skróty. W porównaniu do ostatniego sezonu Locke&Key, który treści miał bardzo mało, kontrast jest niemal szokujący.

Sandman, Tom Sturridge jako Sen, Gwendoline Christie jako Lucyfer, Cassie Clare jako Mazikeen, Netflix

Co więcej jest to serial jakościowy w każdym calu i aspekcie. Już informacje o castingach były jasnym sygnałem, że aktorsko Sandman będzie znakomity i tak właśnie jest. Perłą w koronie jest Tom Sturridge w roli tytułowego Sandmana, Morfeusza, Króla Snów i Koszmarów. Brytyjczyk na ekranie hipnotyzuje. Zdaje się, jakby ta postać była napisana dla niego. Tutaj gra wszystko: prezencja, maniera, mowa ciała, głos czy spojrzenie. Sturridge nie jest w roli Snu po prostu wiarygodny, on się nim stał. Bywały momenty, kiedy nie mogłam odwrócić od niego wzroku. Brytyjczyk rozkochał w sobie publikę i bez wstydu przyznaję, że od seansu Sandmana należę do grona jego wielbicielek.

Zobacz również: Wiedźmin, sezon 2 – recenzja. Fani sagi się spłakali

Drugi i trzeci plan bynajmniej nie odstaje od pierwszego. Jestem zachwycona tymi castingami, które wcale nie są oczywiste, a działają świetnie. Trudno mi kogokolwiek wyróżnić, ponieważ na ekranie błyszczeli, dosłownie, wszyscy. Wiedziałam, że Gwendoline Christie wypadnie dobrze w roli Lucyfera, a i tak zaskoczyło mnie, jak świetnie oddała charakter postaci. Jest to zupełnie inny Diabeł od tego, którego wykreował Tom Ellis, lecz jednocześnie te postaci łączy szatański urok. W równym stopniu zachwycili mnie Mason Alexander Park w roli Pożądania oraz Boyd Holbrook w roli Koryntczyka. Fantastyczne, zapadające w pamięć kreacje. Hołubiłam każdą minutę ich obecności na ekranie.

Sandman, Tom Sturridge jako Sen, Mason Alexander Park jako Pożądanie, Netflix

Netflix dostał w swoje ręce dobry materiał. Sandman to seria komiksów wielokrotnie już nagradzana. Wszyscy jednak dobrze wiemy, że świetna historia nie jest wcale gwarancją fantastycznego serialu. Nie tym razem. Na podstawie oryginału powstał solidny scenariusz, który nie tylko trzyma się kupy, ale skrywa smaczki, które przy pierwszym seansie można przegapić, szczególnie jeśli jest nieuważny. Przyznam, że zamiast włączyć coś nowego, od razu odtworzyłam serial od początku. Wciąż dręczy mnie jedno pytanie: cóż ten Morfeusz uczynił, że zapracował sobie na tylu potężnych wrogów? Wszak to poczciwy, dobry chłopak, który zawsze mówi „dzień dobry” na klatce schodowej…

Zobacz równieżRECORD OF RAGNAROK – RECENZJA 1. SEZONU ANIME. CZY BOGOWIE MOGĄ KRWAWIĆ?

Aspekt wizualny serialu jest znakomity. Efekty specjalne są bardzo dobre. Nadają odpowiedniej dynamiki i atmosfery. Kraina Snu czy Piekło wyglądają monumentalnie. Mają, każdy z osobna, swój specyficzny klimat. Produkcja stanowi prawdziwą ucztę dla oczu.

Sandman, Netflix
Sandman, Boyd Holbrook jako Koryntczyk, Netflix

Warta pochwały jest ciekawa struktura serialu. Odcinki są, możnaby powiedzieć, na wpół epizodyczne. Szczególnie w pierwszej połowie sezonu. I chociaż niektóre z nich zdają się stanowić autonomiczne historie, finalnie stanowią spójną całość. Swoją drogą są to epizody klimatyczne i bardzo dobrze napisane. Odcinek w małej prowincjonalnej knajpce wydaje się oderwany od głównej linii fabularnej, a tymczasem znakomicie ją uzupełnia. Sama forma jest gwarantem przyjemnego seansu, w którym senne marzenia przeplatają się z krwawymi koszmarami. Jednocześnie jednak klienci baru i ich histor ie skłaniają do refleksji nad sensem życia i znaczeniem snów, marzeń oraz koszmarów w życiu człowieka.

Zobacz również: Better Call Saul – recenzja 6. sezonu

Sandman jawi mi się jako historia wyważona. To oniryczna, senna opowieść, którą równoważą groza, horror i smutek. Przed widzem stawiane są liczne pytania natury egzystencjalnej, które często wymagają zastanowienia i nie mają jednej, słusznej odpowiedzi. Jednocześnie to serial, który potrafi rozbawić, otulić i pocieszyć odbiorcę.

Nie jestem w stanie ocenić zgodności adaptacji z pierwowzorem. Mogę jednak stwierdzić, że serial, niezależnie od powieści graficznej, jest po prostu bardzo dobrą produkcją. Scenariusz jest starannie napisany, fabuła to cudo, a casting to strzał w 10. I choć słyszałam, że adaptacja nie oddaje w pełni symbolizmu i bogatej w metafory, przenośnie oraz zagwozdki egzystencjalne, treści, to uważam, że występują w odpowiedniej dawce, biorąc pod uwagę fakt, że serial skierowany jest do szerokiej grupy odbiorców. Sandman to serial, którego mi brakowało, czyli kawał dobrej fantastyki.

Plusy

  • Znakomity casting
  • Boski Tom Sturridge
  • Scenariusz

Ocena

8 / 10

Minusy

Anna Paczkowska

Fanka dobrych (i niedobrych) seriali, wciągających książek, podcastów i płatków podusiaków (najpierw płatki, potem mleko!). Miłośniczka zwierząt, animacji i kdram. Wieczna nastolatka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze