The Crown – recenzja 5 sezonu. System nie zważa na jednostki

Głosy krytyki w stosunku do jakości produkcji Netfliksa nie cichną. Tymczasem warto pamiętać, że ta platforma wciąż robi jakościowe rzeczy. Idealnym przykładem jest właśnie The Crown. Serial powraca już z 5 sezonem, który trzyma niezły poziom zachwycając charakteryzacją i kostiumami. Niestety nieco też rozczarowuje…

Piąty sezon The Crown to, zaraz po Rodzie Smoka, jedna z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier. Doceniam nie tylko wszystkie powyżej wymienione zalety tej produkcji, ale także fakt, że odnajduje ona idealny balans pomiędzy fikcją (fabularyzacją), a faktami. Wydarzenia znajome z historii mają swoje wierne odbicie w scenariuszu, a zachowanie i reakcje bohaterów wydają się możliwie najbardziej spójne z ich pierwowzorami.

W nowym sezonie rodzina królewska musi stawić czoła licznym wewnętrznym problemom, ale i rozczarowanej nią opinii publicznej. Tymczasem wielkimi krokami zbliża się już 40. rocznica panowania królowej Elżbiety II. To czas refleksji i podsumowań, ale także wyzwań.

Zobacz również: Skandal w brytyjskim stylu 2 – recenzja miniserialu. They’re toxic

Na świecie dochodzi do zmian, które mają wpływ również na Wielką Brytanię. Związek Radziecki upada, dochodzi także do przekazania suwerenności w Hongkongu. Największą trudnością dla monarchii będą jednak problemy rodzinne. Małżeństwa jej dzieci rozpadają się jedno za drugim, a walka medialna między księżną Dianą, a księciem Karolem elektryzuje społeczeństwo i przyprawia królową o ból głowy.The Crown, sezon 5, rodzina królewska, królowa Elżbieta IIZmiana aktorów w tym sezonie wzbudziła mieszane odczucia wśród publiczności. Ja natomiast z większości recastingów jestem w miarę zadowolona. Imelda Staunton w roli Elżbiety, Lesley Manville jako Małgorzata, Jonathan Pryce jako Filip czy Elizabeth Debicki w roli Diany to dobre wybory. Wspomniani aktorzy nie tylko zostali znakomicie ucharakteryzowani, ale naturalnie dysponują cechami fizycznymi  odpowiadającymi urodzie ich pierwowzorów.

Zobacz również: Ród smoka – recenzja 1 sezonu. Obietnica czegoś wielkiego – tylko czy nie aby na wyrost?

I chociaż to naprawdę drobnostka, to cieszy mnie, że Elżbieta i Małgorzata ponownie mają jasnoniebieskie oczy. Olivia Colman i Helena Bonham Carter były wybitne w dwóch poprzednich sezonach, lecz to aktorki ciemnookie, a nie zdecydowano się zastosować soczewek czy zmienić to w postprodukcji. Tymczasem jasne, przenikliwe spojrzenie to pierwsza cecha fizyczna, jaka przychodzi mi na myśl, gdy przywołuję z pamięci te kobiety. Szczególnie, że Claire Foy i Vanessa Kirby obdarzone zostały pięknymi, ogromnymi niebieskimi oczętami, co sprawiło, że trochę się przywiązałam.

The Crown, sezon 5, rodzina królewska, król Karol III
The Crown, sezon 5, Dominic West w roli księcia Karola, Olivia Williams jako Camilla Parker-Bowles | Netflix

Dość już jednak o takich mało istotnych detalach, a wróćmy do konkretów. Z premedytacją powyżej nie wymieniałam odtwórcy roli księcia Karola, czyli Dominica Westa. Wydaje mi się on jedynym wybitnie nietrafionym wyborem. Bynajmniej nie dlatego, że zupełnie nie przypomina swojego pierwowzoru, lecz dlatego, że aż tak bardzo go nie przypomina. Jest nie tylko wyjątkowo przystojny, ale także charyzmatyczny i obdarzony szczególnym ciepłem, co bardzo wpływa na odbiór postaci. Żadna cecha fizyczna czy charakteru Karola z piątego sezonu nie przywodzi na myśl prawdziwego księcia Karola. W poprzednich sezonach w tej roli wystąpił Josh O’Connor, który – choć przystojny i sympatyczny – perfekcyjnie oddał cechującą Karola sztywność i delikatne nadęcie. I chociaż nie potrafię wskazać niczego konkretnego, to nawet fizycznie przypomina mi księcia. Dominic West jest naprawdę świetny, ale nie jest Karolem.

Zobacz również: Bridgertonowie – recenzja 2 sezonu. Na łasce socjety

Nie zagrał także scenariusz, szczególnie jeśli chodzi o kreacje postaci. Niektórzy bohaterowie wydają się być zupełnie innymi osobami. Księżniczka Małgorzata uwielbiała dobrą zabawę, była wulkanem energii i duszą towarzystwa. W 5 sezonie The Crown młodsza siostra królowej jest bardzo wycofana, a do tego umiejscowiono ją w tle. Chodzi trochę smutna ze szklaneczką alkoholu, zdobywając się od czasu do czasu, na wyrzuty względem siostry. Podobny problem mam z księciem Filipem, który z niepokornego, trochę złośliwego i cynicznego, zmienił się w milusiego dziadziusia wtapiając się w mityczny system. I choć książę Filip jest zupełnie niepodobny do księcia Filia wielką przyjemność sprawiało mi patrzenie, jak on odnajduje się w rzeczywistości lat 90. Tak, można powiedzieć, że to z powodu wieku i upływu czasu w ogóle ci bohaterowie stracili pazurki, jednak to były bardzo wyraziste, charakterystyczne i lubiane przeze mnie postaci, a w 5 sezonie są zwyczajnie nijakie.

The Crown, sezon 5, rodzina królewska, księżna Diana
The Crown, sezon 5, Elizabeth Debicki w roli księżnej Diany | Netflix

Na kilka słów zasługuje również postać księżnej Diany. Bardzo się obawiałam, że The Crown podda się mainstreamowej narracji i nakreśli tę bohaterkę jako świętą za życia. Tymczasem ta Diana jest ludzka. Ma swoje wady i zalety, podobnie, jak każdy inny człowiek. Wątek wywiadu dla BBC jest drugą najstraszniejszą i najokrutniejszą rzeczą w tym sezonie. Byłam absolutnie przerażona patrząc, jaką bezwzględnością wykazali się wobec tej kobiety dziennikarze, wykorzystując jej słabość i zły stan zdrowia.

Jej portret w The Crown zdecydowanie nie zachwyci fanów księżnej, która zaprezentowana została jako osoba dość egoistyczna, łatwowierna i zdolna do hipokryzji. Owszem, trudno jej nie współczuć, jednak dotyczy to w zasadzie wszystkich członków rodziny królewskiej. To ludzie, którzy nie mieli łatwego życia. I choć niesamowicie uprzywilejowani, pochodzący z zupełnie innego świata, potrafią wywołać empatię u widza, bo łatwo o tych faktach  zapomnieć.

Zobacz również: Spencer – recenzja filmu. O Ptaszynie, która śmiała latać

Dziesięć godzinnych odcinków trzymało w napięciu, pomimo braku pojedynków i wybuchów. Na wzmiankę zasługuje odcinek 6, który zaskoczył wielu widzów, a w tym mnie, jak brutalną treść zawiera. The Crown nie przyzwyczaiło publiczności do tak okrutnych scen, dlatego ten epizod tak szokuje. Zdecydowanie na plus jest fakt, iż zaproponowano dwie różne wersje wydarzeń, które doprowadziły do przedstawionej, brutalnej sceny. To wątek zaskakujący i zupełnie niespodziewany, rzutujący na inne aspekty tej historii.

The Crown, sezon 5, rodzina królewska, monarchia
The Crown, sezon 5, Lesley Manville w roli księżniczki Małgorzaty | Netflix

Królowa Elżbieta istotnie w tym sezonie jest nieco w tle, choć można było się tego spodziewać. Lata 90. to czas, kiedy cały świat żył małżeństwem jej pierworodnego syna. Monarchini jest w bardzo ważnym momencie swojego życia zawodowego, jak i prywatnego. Bogata w doświadczenie i nauki ze szkoły życia wyciąga wnioski, snuje refleksje i zadaje pytania, choć głównie sobie. Rzadko jednak jest zadowolona z odpowiedzi, które znajduje.

Zobacz również: Enola Holmes 2 – recenzja filmu. This is unexpected

Ten nastrój podziela wiele innych osób. Społeczeństwo coraz częściej podważa rolę i wartość monarchii, a książę Karol wręcz rwie się do zmian uzbrojony w dziesiątki pomysłów. Istotnym, wręcz symbolicznym,  wątkiem jest ten dotyczący królewskiego jachtu Britannia. Przestarzały, kosztowny w utrzymaniu i wymagający wielu napraw jacht, zajmuje szczególne miejsce w sercu Elżbiety, która stara się o niego walczyć. Szybko jednak okazuje się, że mało kto podziela jej uczucia. Rząd, książę Karol i społeczeństwo widzą ten środek transportu jako przestarzałą, zbędną i niezwykle kosztowną inwestycję, która nie tylko się nie zwróci, ale i nie przyniesie żadnych korzyści dla nikogo. Trudno nie zauważyć tutaj analogii w stosunku do monarchii jako takiej.

The Crown, sezon 5, Imelda Staunton w roli Elżbiety II, Jonathan Pryce jako książę Filip | Netflix

Pomimo obszerności tego sezonu obejrzałam go na dwa razy i nie czułam się znużona. Po czterech sezonach jestem już silnie związana z bohaterami The Crown. I chociaż niektórzy z nich przeszli przemianę nie do poznania, to wciąż oglądałam z przyjemnością ich kolejne poczynania. Naturalnie ich wszystkich, łącznie z królową Elżbietą, przyćmiewają Karol, Diana i Kamila, których trudna sytuacja naprawdę chwyta za serce. Nie jest to najlepszy sezon The Crown. Powiedziałabym nawet, że może być najgorszy. Warto jednak pamiętać, że najgorszy sezon The Crown to wciąż dobry serial, który zdecydowanie warto obejrzeć. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki, abym miała okazję obejrzeć tę historię do końca w netfliksowej adaptacji.

Plusy

  • Wątek brytyjsko-rosyjski
  • Kostiumy, scenografia i charakteryzacja

Ocena

7 / 10

Minusy

  • Zmiana charakterów niektórych postaci
Anna Paczkowska

Fanka dobrych (i niedobrych) seriali, wciągających książek, podcastów i płatków podusiaków (najpierw płatki, potem mleko!). Miłośniczka zwierząt, animacji i kdram. Wieczna nastolatka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze