Cuda wianki – recenzja książki. Koźlaczki nadal w formie!

Koźlaczki powracają w wielkim stylu i dobrej formie. Na całe szczęście, bo przyjdzie zmierzyć im się z narkotykowym bossem, szarlatanem, CBŚ-em, łowcą majątków, AliExpress i wieloma innymi kłopotami, które klan czarownic przyciąga. W drugim zbiorze opowiadań czytelnik ma szansę bliżej poznać kolejne członkinie dużej rodziny, których przygody bawią, ekscytują, wzruszają, a czasem trochę smucą. 

Przez wiele lat myślałam, że nie lubię prozy Anety Jadowskiej. Złodziej dusz mnie rozczarował, a lektura Dyni i jemioły kilka lat później utwierdziła mnie w przekonaniu, że niewiele się tu zmieniło. Opowiadania o Nikicie nie zainteresowały mnie w podobnym stopniu. Zupełnie nieoczekiwanie moje serce skradły zwariowane Koźlaczki. Od razu zakochałam się w Malinie i jej rodzinie, jednocześnie dostając nauczkę, że czasem to nie autor nam nie gra, a konkretna historia, którą akurat pisze. Warto więc spróbować drugi, a nawet trzeci, raz. Cuda wianki dowodzą, że to będzie miłość do grobowej deski.

Zobacz również: Cud, miód, Malina – recenzja książki. Współczesne czarownice wyprawiają niezłe hece

Aneta Jadowska już w pierwszym tomie antologii o wiedźmach z Zielonego Jaru oświadczyła, że to właśnie forma opowiadań jest tą, którą ona najbardziej czuje w przypadku tych bohaterek. I zupełnie to rozumiem. Koźlaczki znakomicie działają w takich intensywnych i niewielkich dawkach, co jest kolejną różnicą między nimi, a innymi seriami autorki.

Każdy temat wydawał mi się ciekawszy od domniemanych morderczych skłonności mojej mamy. Akurat co do tego, że je przejawia nie miałam żadnych wątpliwości. Po prostu nie wierzyłam w jej winę, bo gdyby kiedykolwiek im uległa, w ogóle nie znalazłaby się w kręgu podejrzanych. Była na to za sprytna, na pewno zadbałaby o alibi i nie zostawiłaby śladów.

Cuda wianki, Aneta Jadowska, Ruta, rękodzieło, LGBT
Cuda wianki, Aneta Jadowska, rys. Magdalena Babińska, wydawnictwo SQN

Cuda wianki to już drugi tom o wiedźmich rozrabiarach i, cholera (!), jak ja za nimi tęskniłam. Znaczną różnicą między kontynuacją, a tomem pierwszym jest to, że Maliny jest jakby trochę mniej. Autorka przybliża czytelnikom ciotki Maliny, a siostry Aronii, które – choć zupełnie od siebie różne – okazują się być równie sympatyczne i zwariowane. Przyznam, że trochę mi tej Maliny brakowało, tak samo jak jej chłopaka Klona, jednak naprawdę miło było poczytać o losach innych członków klanu. Rodzina Koźlaków jest bardzo liczna i różnorodna, a samo drzewko genealogiczne to trochę mało, aby dobrze ją poznać i połapać się w jej członkiniach (i nie mniej ważnych członkach).

Zobacz również: Kołysanka dla czarownicy – recenzja książki. Uważaj na Wilczą Jagodę…

Pomimo takich nowości i nowinek, jak powyższe, Cuda wianki dostarczają takich samych emocji, jak Cud, miód, Malina, czyli pełno zabawy i ciepła. Bo to jest siła tych opowiadań. Wiedźmy z Zielonego Jaru rozkochują w sobie czytelników nie tylko dzięki swojej charyzmie i bzikowi. Uwodzą swoją przebojowością i nieustraszonością. Koźlaczki nie boją się być sobą, a swoją siłę czerpią od wspierającej rodziny. To właśnie razem, w kupie, wiedźmy są najlepszymi wersjami samych siebie. Uwielbiam to, jak ważna dla nich jest rodzina. Zatem wątek bliskości i rodzinnego ciepła także w tym tomie wybrzmiewa bardzo wyraźnie i stanowi podstawę wszystkich opowiadań. Koźlaczki by nie istniały, gdyby nie bezwarunkowa miłość, jaką się darzą. Jestem więcej niż pewna, że dziewczyny na ratunek poleciałby nawet swoim czarnym owcom, jeśli te by ich potrzebowały i pragnęły wrócić na dobre tory.

Cuda wianki, Aneta Jadowska, Harpie, wilkołak, duch, wiedźma, sukkub
Cuda wianki, Aneta Jadowska, rys. Magdalena Babińska, wydawnictwo SQN

– Miałaś rację ciociu – szepnęła (Luba), a łzy jak grochy zaczęły się jej toczyć po policzkach. – Niech ma przygody i znajdzie miejsce, gdzie nie będzie musiał być malutki ani się ukrywać w szafie. Zasługuje, żeby być całym dużym sobą, z brzuszkiem, rogami i pazurami, jakie chce mieć.

– Wszyscy na to zasługujemy – zgodziłam się.

Zobacz również: Extasia – recenzja książki. Gdyby nie feminizm…

Uwielbiam też w tej serii sposób, w jaki autorka podchodzi do polityki i wątków kryminalnych. Jest w nich tyle lekkości i humoru, pomimo tego, że nierzadko dotykają one naprawdę trudnych tematów, jak korupcja, śmierć czy narkotyki. Jednocześnie, co bardzo ważne, Jadowska nie bagatelizuje żadnej z tych rzeczy. Daje przestrzeń na rozpacz i żałobę, a także stara się, aby złoli dopadła kara. Cuda wianki dostarczają więc nie tylko emocji i dobrej zabawy, ale także satysfakcji, że istnieje sprawiedliwość na tym świecie, bo Koźlaczki zawsze dopilnują, aby zatryumfowała.

– No więc ta mała łajza ma mnóstwo mokrej magii, całe litry. I oczywiście niespecjalnie objawia jej się to za dnia, ale ledwie zamknie ślepka, tapeta nad łóżeczkiem przypomina wodospad. Próbowałam tę wodę zaklinać, tworzyć ochronną kopułę nad łóżeczkiem, bez skutku. Jedyne, co działa, to obudzenie małej, na co oczywiście reaguje fatalnie. W efekcie od dwóch dni nie śpię, bo trzymam kredens. A w tym wypadku moją córkę, zanim zaleje nam cały dom. – Znów uderzyła czołem o blat.

Akcja dzieje się we wspomnianym wyżej Zielonym Jarze, czyli małym miasteczku pełnym magii, wścibstwa, złośliwości i dobrych ludzi. Pomimo faktu, że jest to miejsce niemal bajkowe, autorka kilkoma ledwie zabiegami usadza je w rzeczywistości. Bohaterowie Jadowskiej, choć sympatyczni i z gruntu dobrzy, nierzadko nie przebierają w słowach, rzucając bluzgiem tu czy tam, kiedy sytuacja tego wymaga (lub nie wymaga). Mają swoje wady, uprzedzenia i traumy. Choć magiczni wydają się być ludźmi z krwi i kości – nieidealni.

Cuda wianki, Aneta Jadowska, Jagoda, Malina, siostry
Cuda wianki, Aneta Jadowska, rys. Magdalena Babińska, wydawnictwo SQN

Zobacz również: Czarodzieje i ich dzieje, tom 1 – recenzja komiksu. Mickey i spółka w świecie fantasy

Należy oddać autorce, że bardzo dobrze wychodzi jej balansowanie na granicy baśni, a współczesności. Jej bohaterowie, choć żyją w uroczym Zielonym Jarze, rzucają czary, a czasem klątwy (jeśli ktoś zasłuży) są również bardzo współcześni. Nestorka rodu, Naryza Koźlak, surfując po internecie dowiaduje się, że jej znajoma, o której myślała, że od dawna jest martwa, jednak żyje. Lila dokonuje niefortunnego zamówienia na AliExpress, a niejaki wiedźmin swoje usługi reklamuje na stronie internetowej. Takie okoliczności sprawiają, że aż chce się człowiek bliżej przyjrzeć sąsiadom czy tam czegoś nie czarują w swoich czterech ścianach…

– A więc to nie Zaświaty, nie niebo – powiedziała do siebie. – Mogłabym uwierzyć, że w niebie spotkam Gretę, która mnie przeprasza, ale nie ma możliwości, by wpuścili tam Narcyzę Koźlak. Za to ja nie zrobiłam nigdy nic wystarczająco złego, by zasłużyć na piekło.

Nie jest tak, że Cuda wianki pozbawione są wad. Na przykład opowiadanie o Rucie wydaje mi się trochę przydługie i myślę, że gdyby je skrócić, co najmniej o jakieś 30%, nie byłoby to żadną stratą dla całej historii. Co więcej, niektóre określenia czy stereotypy, na których pracuje Aneta Jadowska, mogłyby kogoś urazić, bo czasami niebezpiecznie zbliżają się do granicy zniewagi starając się wywołać komizm. Nie wydaje mi się jednak, na szczęście, aby takową granicę przekroczyły, choć opis panów z CBŚ trochę mnie uwierał.

Zobacz również: Lightlark – recenzja książki. Booktok zawrzał!

Trzeba nadmienić, że Cuda wianki, wydane zostały po prostu fantastycznie. Szata graficzna drugiego tomu znakomicie komponuje się z pierwszym, jednocześnie mając swój własny charakter, który nadaje mu choćby halloweenowa wyklejka. W tej książce, podobnie, jak w pierwszej, pojawiają się piękne grafiki prezentujące członkinie wiedźmiego rodu. Twarda oprawa i piękna grafika na okładce prezentują się świetnie ze złotym, zdobnym fotem. Cudo!

Cuda wianki, Aneta Jadowska, halloween
Cuda wianki, Aneta Jadowska, wydawnictwo SQN

– Nie jest tak źle – pocieszył ją. – Nie zamówiła pani z Chin gigantycznego członka z różowego kwarcu, tylko pięćdziesiąt kilogramów malutkich kwarcowych penisków, a ściślej, według opisu na liście przewozowym: Pięćdziesiąt kilogramów rytualne płodności wzwód dla dorosłych przyjacielu prezent. Sprzedawca naprawdę się postarał z tym opisem, jest taki wymowny, poetycki prawie.

Uwielbiam Koźlaczki, nawet jeśli bywają niepoprawne politycznie. Drugi tom wiedźmich przygód zapewnił mi kilka dni świetnej zabawy pozwalając odstresować się po przydługich, nerwowych dniach. Z dumą i lekkością w sercu postawię tę antologię obok pierwszej. Trzymam kciuki, aby wkrótce dołączył do nich trzeci tom. Liczę, że zachęciłam nieprzekonanych, bo naprawdę warto poznać tę barwną, ciepłą i magiczną rodzinę. Zakochacie się w nich.

Autor: Aneta Jadowska
Wydawca: Sine Qua Non Imaginatio
Data wydania: 31 października 2022
Oprawa: twarda
Liczba stron: 464
Dostępne wersje: papierowa / ebook / audiobook

Plusy

  • Kreacje bohaterów
  • Wyraźne rodzinne ciepło, które stanowi trzon obu tomów
  • Dobrze zbalansowane wątki komediowe z dramatycznymi i sensacyjnymi

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Wyraźne korzystanie ze stereotypów, które zawsze są nieco krzywdzące
Anna Paczkowska

Fanka dobrych (i niedobrych) seriali, wciągających książek, podcastów i płatków podusiaków (najpierw płatki, potem mleko!). Miłośniczka zwierząt, animacji i kdram. Wieczna nastolatka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze