„Typowy oscarowy film”, czyli właściwie jaki?


Inspiracja prawdziwymi wydarzeniami i/lub bohaterami


Akademia nic tak nie kocha jak historie inspirowane prawdziwymi wydarzeniami lub bohaterami. Najczęściej do tych tytułów wpadają filmy zarówno widowiskowe, jak i z poruszającą tematyką. Można się wzruszyć na filmie, ale jeżeli dodatkowo otrzymamy informację, że jest on oparty na faktach, to jeszcze mocniej przeżywamy emocje na ekranie. Życie pisze najlepsze scenariusze.

Nominacje bardzo często wędrują do ekranizacji ważnych wydarzeń historycznych. Jednym tchem można tu wspomnieć Belfast, Proces Siódemki z Chicago, Judasza i Czarnego Mesjasza, Dunkierkę, Czwartą Władzę, Spotlight czy Big Short.

Zobacz również: Najlepsze filmy 2022 roku

Jednak to, co Akademia kocha najbardziej to wszelkiego rodzaju biopiki. Poruszająca historia, często widowiskowa, inspirowana prawdziwym i porywającym bohaterem to niemal przepis na idealny „typowy oscarowy film”. Opowieść musi być na tyle uniwersalna, żeby trafiła do wszystkich, a przy okazji przyciągnęła przed ekrany fanów postaci. Poza tym, nie oszukujmy się, najważniejsza jest tutaj metamorfoza aktora lub jego wybitny popis aktorski. Bardzo często w parze idzie tu również nominacja dla najlepszego aktora lub najlepszej aktorki. Tegoroczny Austin Butler i Elvis jest najlepszym przykładem. Pamiętajmy również o takich parach nominacji jak Will Smith i King Richard: Zwycięska Rodzina, Viggo Mortensen oraz Mahershala Ali i Green Book, Rami Malek i Bohemian Rhapsody, Christian Bale i Vice, Gary Oldman i Czas Mroku, Eddie Redmayne i Teoria Wszystkiego, Chiwetel Ejiofor i Zniewolony. 12 Years of Slave, Daniel Day-Lewis i Lincoln czy Sean Penn i Obywatel Milk.


Porywający główny bohater


Ten składnik idealnego „typowego oscarowego filmu” różni się od poprzedniego w zasadzie tylko tym, że główny bohater nie jest postacią historyczną. O ile w poprzednim punkcie dominowali mężczyźni (tak jakby historia znała mało fenomenalnych opowieści o kobietach, ale zostawmy to), tak tutaj coraz częściej pojawiają się silne postacie kobiet. Niekoniecznie krystalicznie idealne, ale zdecydowanie z charakterem i dążące do swoich celów.

Zobacz również: Joker nie taki dobry. Ale ważny

Wśród porywających głównych bohaterek można znaleźć Lydię z Tár, Cassandrę z Obiecującej. Młodej. Kobiety., Ally z Narodzin Gwiazdy, Lady Sarah i Abigail z Faworyty, Christine z Lady Bird, Mildred z Trzech Billboardów za Ebbing, Missouri, Katherine, Dorothy i Mary z Ukrytych Działań czy Ninę z Czarnego Łabędzia.

Jeżeli chodzi o męskich reprezentantów porywających głównych bohaterów to zdecydowanie należy tu wymienić Rubena z Sound of Metal, Arthura z Jokera, Tony’ego i Dr Dona z Green Book, Reynoldsa z Nici Widmo, Rona z Witaj w Klubie, Jordana i Marka z Wilka z Wall Street, Theodore’a z Ona czy George’a z Artysty.

Oczywiście również tutaj Akademia zachwyca się popisami aktorskimi oraz wielkimi metamorfozami. Często rola jest tu na tyle znacząca, że film mimo nominacji do najlepszego, musi obejść się smakiem. Za to Oscar dla najlepszego aktora lub najlepszej aktorski jest właściwie murowany.


Poprawność polityczna


Nie od dzisiaj wiadomo, że Oscary są bardzo polityczną nagrodą. Wraz ze zmianami na świecie, zmieniają się także zasady nominacji, coraz więcej uwagi przykłada się do uwzględniania w werdyktach wszelkich mniejszości. Polityczność jest widoczna przede wszystkim w nominacjach, nieco rzadziej w przyznawaniu nagród. Zmiana zdecydowanie idzie ku lepszemu, ale kontrowersyjne procentowe słupki z wymogami, które musi spełniać film nominowany do prestiżowych nagród, jaką są Oscary, stawia pod znakiem zapytania jakość produkcji. Branża filmowa jest silnie zmaskulinizowana, od lat dominowali w niej biali mężczyźni. Wobec tego nowe wymogi stwarzają pytanie czy, przykładowo, czarnoskórzy aktorzy są nominowani, bo świetne zagrali czy dlatego, aby było poprawnie politycznie? To już jednak temat długi i szeroki oraz na zupełnie inną dyskusję.


Wspomnienie Złotej Ery Hollywood


Akademia bywa również sentymentalna. Lubi wracać do wspomnień legendarnej, utopijnej, Złotej Ery Hollywood. Nic więc dziwnego, że w nominacjach można znaleźć takie produkcje jak Fabelmanowie, w których Steven Spielberg nawiązuje do młodzieńczych lat, kiedy to właśnie zakochał się w kinie, Mank o Hermanie J. Makiewiczu i pracą nad scenariuszem do Obywatela Kane’a Orsona Wellesa, Pewnego Razu… w Hollywood, które jest zarówno laurką Tarantino dla samego siebie, jak i czułym spojrzeniem na przemysł filmowy w latach 60., klimatyczny La La Land jako hołd dla Fabryki Snów czy Artysta, który sentymentalnie wraca do początków Hollywood, zarówno stylistycznie jak i tematycznie.

Zobacz również: Mank – recenzja filmu. Produkcja rodem ze złotych lat Hollywoodu


To jak to jest z tym „typowym oscarowym filmem”?


Wrócę do początku: czy zdarzyło się Wam obejrzeć film i stwierdzić, że jest właśnie „typowo oscarowy”? Przyznam, że zdarzało mi się to wielokrotnie, ale najbardziej utkwiło mi w głowie wspomnienie uczucia po obejrzeniu Green Book. Owszem, podobał mi się, polubiłam bohaterów, kibicowałam im, wciągnęłam się w historię. Ponadto, patrząc na wszystkie składniki „typowego oscarowego filmu”, które wymieniłam powyżej, Green Book posiada właściwie wszystkie z nich. Nic dziwnego, że twórcy otrzymali nominacje nie tylko dla najlepszego filmu, ale również za najlepszy scenariusz, najlepszy montaż, dla najlepszego aktora pierwszoplanowego oraz drugoplanowego.

Oczywiście, „typowy oscarowy film” nie zawsze zgarnie statuetkę. Nominacje jednak ma zazwyczaj w garści. Uważny obserwator dość szybko wczuje się w klimat Akademii i bez większych trudności wskaże prawdopodobnego zwycięzcę, czasami idealnie wpisującego się w schemat, innym razem całkowicie poza schematem (chociaż to zdarza się bardzo rzadko). I chociaż gale rozdania Oscarów z roku na rok coraz bardziej trącą myszką, to jest coś magicznego w przesiedzeniu całej nocy z przyjaciółmi, obstawianiu zwycięzców i celebrowaniu laurów faworytów. To chyba magia kina, no bo cóż innego?

Strony: 1 2

Katarzyna Jarczak

Tiara przydzieliła ją do Slytherinu. Kocha kino skandynawskie, a w szczególności duńskie. Do tego stopnia, że postanowiła się nauczyć tego języka. Jej celem jest przeczytanie manifestu Dogme 95 w oryginale. Dzień bez obejrzenia filmu lub odcinka serialu uważa za stracony. Uwielbia festiwale filmowe. Uprawia pole dance, a od niedawna gra na perkusji. W wolnych chwilach czyta książki.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze