Horrified – recenzja gry planszowej

Ręka do góry, kto lubi klasyczne, amerykańskie monster movies i planszówki! Studio Universal podarowało nam wiele zapadających w pamięć potworów. Drakula, potwór doktora Frankeinsteina, Mumia, cały kolorowy orszak. Prospero Hall z kolei wzięło część tego dorobku, wsadziło do kartonu i podarowało nam grę – Horrified. Jak wyszło? Strasznie (:wink:) dobrze!

Na wstępie zaznaczę – gra nie ma polskiego wydania a recenzowana kopia jest w języku angielskim. Występuje zależność językowa, ale wystarczy że jedna osoba przy stole zna angielski. Niemniej, w 2022 Horrified powinno otrzymać polską edycję.

Zobacz również: Najlepsze horrory w historii

CO TO W OGÓLE JEST?

Horrified to kooperacyjna gra planszowa dla od 1-5 graczy powyżej 10 roku życia, oparta głównie na mechanice pick&deliever, czyli – w dużym uproszczeniu – bieganiu po planszy i przenoszeniu rzeczy. Naszym zadaniem, współpracując przez całą rozgrywkę, jest pozbyć się zagrażających mieszkańcom miasteczka potworów, które wcześniej musimy osłabić. Cel ten realizujemy poprzez zbieranie i dostarczanie przedmiotów w odpowiednie miejsca. Przegrywamy, jeżeli poziom zagrożenia w miasteczku osiągnie odpowiednio wysoką wartość. Gra podzielona jest na tury, w których gracze wykonują akcje naprzemiennie z aktywacją potworów. Do pokonania znajdziemy w pudełku: Drakulę, Mumię, Invisible Mana, Wilkołaka, Potwora z Czarnej Laguny oraz słodką parę Frankeinsteinów. W zależności od wybranego poziomu trudności możemy dowolnie łączyć od 2 do 4 przeciwników. Daje nam to całkiem sporą regrywalność. Tym bardziej, że w pudełku znajdziemy też 7 różnych bohaterów.

JAK SIĘ W TO GRA?

Zasady są naprawdę bardzo proste i nauka nie powinna zająć więcej niż 10 minut. Zwłaszcza jeśli grało się w jedną z najsłynniejszych gier kooperacyjnych – Pandemię. W swojej turze aktywny gracz, konsultując się z innymi graczami (lub nie), wykonuje kilka akcji, zazwyczaj 4, ale zależy to od wybranego bohatera. Podstawowe ruchy, które możemy wykonać, to przede wszystkim przemieszczenie (move) swojej postaci na sąsiednie pole oraz podniesienie (pick up) przedmiotów z lokacji, w której się znajdujemy. Żetony przedmiotów występują w trzech kolorach. Niebieskie to intelektualne, żółte duchowe a czerwone fizyczne. Kolor przedmiotów jest bardzo ważny w kontekście walki z naszymi potworami, ale to omówimy niebawem, bo z tym są związane dwie kolejne akcje graczy. Oprócz już wymienionych możliwości można również przewodzić (guide) mieszkańcom wioski, czyli postaciom neutralnym, dzielić się (share) zdobytymi przedmiotami z innymi graczami (albo, w ramach swojej akcji, udostępnić tę możliwość innym graczom znajdującym się w tej samej lokacji).

Zobacz również: Disney Villainous – recenzja gry planszowej dla nikczemników

Jak wygląda tura aktywnego gracza? Każda składa się z dwóch faz – fazy bohatera i fazy potwora. Pierwszą już sobie pokrótce omówiliśmy więc może przejdziemy od razu do naszych uroczych monstrów. Fazę potworów zaczynamy od dobrania karty z talii potworów. Rozpatrujemy ją zawsze od góry od dołu. Pierwsza rzecz to wartość liczbowa na górze karty, która określa, ile przedmiotów z woreczka musimy wyłożyć na planszy. Każdy dobrany item ma informację w której lokacji powinien się znaleźć. Następnie sprawdzamy i rozpatrujemy wydarzenie, a tych mamy dwa rodzaje. Na planszy może pojawić się mieszkaniec. Każdy z nich ma określoną lokację, w której go ustawiamy oraz taką, do której musimy go bezpiecznie doprowadzić. Warto to robić, ponieważ w nagrodę otrzymujemy jednorazowe karty bonusowe (perk cards), które w gorących momentach potrafią ratować tyłki.

Drugi rodzaj wydarzenia może dotyczyć potwora i w różnych przypadkach może być nam pomocny lub zrobić nam dodatkowe kuku. Jest też możliwa sytuacja, że karta dotyczy potwora, którego nie ma w grze, wtedy po prostu ignorujemy tekst i rozpatrujemy kartę dalej. Zostało nam tylko ustalenie które potwory będą się poruszać, o ile lokacji (zawsze w stronę najbliższego bohatera) i iloma kostkami rzucą w razie ataku.

Zobacz również: Poradnik Zabójców Wampirów Klubu Książki Z Południa – recenzja całkiem przydatnego poradnika

Atak potwora odbywa się, jeżeli trafi on do lokacji z bohaterem lub mieszkańcem.  W pierwszym wypadku rozpatrujemy rzut kością, który może pokazać trzy wyniki – pustą ściankę, wykrzyknik symbolizujący akcję specjalną lub zadany cios. Przed każdym ciosem bronimy się odrzucając przedmiot z naszej puli. Jeżeli tego nie zrobimy, spadamy z planszy do czasu naszej następnej tury, a poziom zagrożenia rośnie. w drugim wypadku, ataku na mieszkańca, nie ma rzutu kostkami. Potwór zwyczajnie masakruje swoją ofiarę, a poziom zagrożenia rośnie.

Fot. Paweł Witkowski

Co z tymi potworami?

W pudle znajdziemy 6 kart potworów i 7 figurek (Frankeinsteiny występują jako para). Na arkuszu znajdziemy informację dotyczące położenia startowego, jego zdolności specjalnej oraz sposobu na pokonanie. Każdego potwora musimy osłabić w określony sposób do czego posłuży nam akcja postępu (advance). Do wykonania tejże najczęściej musimy znaleźć się w odpowiednim miejscu i posiadać odpowiednie przedmioty. Tak na przykład, żeby pokonać Drakulę, trzeba rozwalić wszystkie trumny, które wampir ma rozrzucone po mieście, za pomocą czerwonych żetonów (fizycznych) o wartości łącznej 6+. Dopiero, kiedy tego dokonamy, możemy osaczyć Drakulę i, używając akcji pokonać go (defeat).

Zobacz również: Inscryption – Recenzja gry. Geniusz gatunkowej żonglerki

Z każdym potworem gra się nieco inaczej i stawia nam inne cele. Słodka parka truposzy musi zostać wyedukowana, aby mogli żyć razem wśród ludzi. Wilkołaka chcemy uratować, dlatego najpierw musimy stworzyć antidotum. Niewidzialnego Człowieka próbujemy złapać, zbierając w różnych miejscach dowody jego działalności. Potwora z Czarnej Laguny chcemy wypłoszyć, odnajdując wcześniej jego leże, a Mumię odesłać do sarkofagu złamawszy zaklęcie.

No to jeszcze bohaterowie

Jak już było wspomniane, bohaterów mamy 7, ale są oni różni. Co do zasady, każdy posiada zdolność specjalną oraz pozwala na wykonanie 4 akcji. Wyjątkiem jest Burmistrzyni (Mayor), która może wykonać 5 akcji, ale bez akcji specjalnej oraz Odkrywczyni (Explorer), która ma tych akcji tylko 3, ale jej akcja specjalna pozwala na przenoszenie się do dowolnej lokacji. Pozostałe postaci dają nam możliwość np. podnoszenia przedmiotów z sąsiednich lokacji, zwiększania ich wartości czy przemieszczania postaci albo potworów.

Zobacz również: Najlepsze Gry 2021 Roku

Fot. Paweł Witkowski

A CO Z WYKONANIEM?

Gra wygląda naprawdę dobrze. Nie jest to może poziom gier Stonemeiera (Scythe, Na Skrzydłach, Tapestry), ale ciężko się do czegoś przyczepić. Kartonowe elementy są solidne, dość grube i raczej się szybko nie zniszczą. Problemem może być matowa powłoka, przez którą pod światłem widać każdą rysę na elemencie, ale w trakcie nie zwraca się na to uwagi i jest to niemalże niewidoczne. Tylko potwory otrzymały swoje figurki odlane z plastiku, pozostałe są kartonowe na małych plastikowych standisach.

Plastikowe figurki potworów są niezłe. Nie jest to, oczywiście, topowy poziom, plastik jest raczej miękki i „delikatny”, ale są dość szczegółowe i jeżeli ktoś lubi bawić się w malowanie śmiało może sobie grę upiększyć. Kartonowe figurki bohaterów też wyglądają nieźle, mają bardzo udane ilustracje i są kolorowe (razem z podstawkami) więc nie ma żadnego problemu z rozpoznaniem ich na planszy. Wszystkie miniaturki mieszkańców za to są niemal takie same i czasami rozróżnienie ich, zwłaszcza jeśli po planszy biega kilku, może zająć chwilkę.

Zobacz równieżNajlepsze gry imprezowe, czyli sylwester marzeń z planszówkami!

Plansza Horrified wygląda świetnie i jest bardzo czytelna. Jedynym problem jest ilość lokacji i ich odnajdywanie na początku, ale po jednej, dwóch partiach nie sprawia to już żadnego kłopotu. Planszetki potworów są na cienkiej tekturze, ale nie ma to większego znaczenia, bo one sobie tylko leżą obok planszy, ewentualnie układamy na nich inne żetony. Karty, niestety, też są dość cienkie i warto pomyśleć nad grubymi koszulkami.

Najbardziej jednak w całym wykonaniu podobają mi się ilustracje. Są żywe, kolorowe i mimo wszystko bardzo klimatyczne, chociaż ktoś mógłby powiedzieć że jest to zbyt cukierkowe i wygląda jak gra dla dzieci. Moim zdaniem całość bardzo udanie oddaje klimat lat 30 i 40. Gra, co ważne, nie traktuje materiału źródłowego wyjątkowo poważnie i nawet nie stara się udawać przerażającego horroru.

Zobacz również: Popkulturowy przegląd miesiąca – najciekawsze premiery filmów, gier i komiksów stycznia!

Fot. Paweł Witkowski

NO TO JAK SIĘ GRAŁO?

Bardzo dobrze. Zasady Horrified są naprawdę proste i śmiało można potraktować ją również jako grę rodzinną. Zwłaszcza, że sama rozgrywka też nie należy do bardzo wymagających. Jest przyjemna, płynna, całkiem dynamiczna i zdarza jej się rzucać kłody pod nogi, ale nie stawia raczej dużych wyzwań i nie zmusza do podejmowania trudnych wyborów. Całość gry jest oparta na mechanice pick&deliever i właściwie zabawa do tego się sprowadza, więc jeśli ktoś nie jest fanem to raczej nie ma po co do gry siadać. Skojarzenie z Pandemią Leacocka jest jak najbardziej słuszne i uzasadnione. Sama rozgrywka jest jednak bardziej urozmaicona, mechanika odświeżona, a walka z potworami dużo bardziej emocjonująca i wciągająca niż powstrzymywanie choróbsk.

Jeśli chodzi o informacje pudełkowe, to gra się świetnie skaluje i sprawdza w każdym składzie osobowym, nawet rozgrywki solo są bardzo udane. Najfajniej jednak grało mi się w wariancie 2-3 osobowym, w którym najkrócej czeka się na swój ruch i a nasza postać nie musi stać jak słup przez kilka ruchów potworów. Dużo osób przy stole to też dużo opinii i pomysłów, a wspólne granie i faktyczna współpraca jest kluczem do zwycięstwa. W mniej osób zdecydowanie łatwiej się dogadać.

Myślę, że gra śmiało może być rozgrywana przez dziesięciolatków, a nawet i ogranych ośmiolatków. Temat potraktowany jest na dużym luzie, gra jest kolorowa i prosta. Do tego jest to gra kooperacyjna, więc nie ma najmniejszego problemu, żeby dorosły pomagał i podpowiadał dziecku przy stole, jest to nawet wskazane. Problemem może być, jak wspomniałem na początku, zależność językowa i chociaż jedna osoba znająca angielski musi przy stole się znaleźć.

Zobacz również: Dlaczego schematy narracyjne w Arcane działają?

Wydawca podaje, że czas rozgrywki wynosi 60 minut i jest to raczej przesada, chyba że faktycznie gramy w pełnym składzie. Gry solo nie przekraczały u mnie pół godziny, a jak już to nieznacznie, gry 2-3 osobowe zazwyczaj zamykaliśmy w 45 minut. Podaną długość można potraktować raczej jako maksymalną niż uśrednioną.

Losowość w grze występuje i jest jej niemało – w doborze żetonów przedmiotów z woreczka oraz w samym dociągu kart, ale absolutnie w niczym to nie przeszkadza i sprawia, że gra jest ekscytująca. Czasami dociąg może być dla nas zbawienny, niekiedy zgubny, dlatego to jak gramy i jak dbamy np. o mieszkańców miasteczka może mieć w ostatecznym rozrachunku bardzo duże znaczenie. Nie odnosi się jednak wrażenia, że to przez wysoką losowość gry odnieśliśmy porażkę, a często kończy się na szukaniu błędów popełnionych popełnionych podczas rozgrywki i ponownej próbie pokonania monstrów.

Konstrukcja gry sprawia, że dość szybko może wyłonić się gracz alfa, dlatego bardzo ważne jest dobranie sobie odpowiedniej ekipy. Niestety, jest to w wypadku tego typu gier dość częsta przypadłość, z którą niektóre próbują walczyć mechanicznie, a niektóre nie. Horrified należy do tej drugiej opcji i nie zapewnia żadnych „systemowych” rozwiązań radzenia sobie z takim problemem, przez co dużo zależy od samych graczy. Jeżeli wszyscy będą chcieli się po prostu dobrze, wspólnie bawić to nie będzie żadnego problemu.

Zobacz również: Kingsman: Pierwsza Misja – recenzja filmu. Ra,ra… ratunku

Fot. Ravensburger.us

DO BRZEGU!

Horrified jest naprawdę udanym tytułem kooperacyjnym. Czy polecam zakup? Ogólnie tak, ale wstrzymałbym się i poczekał na polską wersję, która ma ukazać się w tym roku za sprawą polskiego oddziału Ravensburgera. Obecnie gra jest ciężko dostępna, a ściąganie jej za kwotę powyżej 200 zł jest raczej przesadą.

Czy Horrified to moja ulubiona gra kooperacyjna? Powiem krótko i szczerze – nie, ale nie odstaje bardzo. Są gry, które z różnych względów lubię i cenię bardziej, ale ta zdecydowanie znalazła by się na chwilę obecną w moim TOP5. Wszystko tutaj współgra mi na tyle dobrze, że chętnie po nią sięgamy mimo, że do fanów gatunku nie należymy (wolimy jednak starą, dobrą rywalizację).

Warto nadmienić, że to druga gra studia Prospero Hall, którą recenzuję na łamach serwisu i mam nadzieję, że nie ostatnia. Wygląda na to, że amerykański kolektyw specjalizuje się w grach licencyjnych i już zacieram rączki żeby móc zagrać w JAWS (2019), Back to the Future (2020) albo Godzilla: Tokyo Clash (2020)

Strona gry w serwisie BGG

Tytuł Horrified
Wydawca Ravensburger
Twórcy Prospero Hall
Wiek 10+
Czas Rozgrywki 60 minut
Liczba graczy 1 – 5

Plusy

  • Temat, klimat i wykonanie
  • Proste zasady
  • Para Frankensteinów <3

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Może wystąpić problem gracza alfa
  • Zabijamy Drakulę (i tylko Drakulę)
  • Brak polskiego wydania (póki co)
Paweł Witkowski

Gram w planszówki. Piszę o planszówkach. Fanboy Marvela. Lubię: Mavel Champions LCG, Legendary Marvel, Na Skrzydłach, Terraformację Marsa, rzucanie kostkami i deck building.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze