Armada, tom 4 – recenzja komiksu

Moja przygoda z serią Armada trwa już półtora roku.

Dotychczas zbiorcze wydania tego kultowego komiksu zdecydowanie trafiały w moje gusta, co zresztą możecie przeczytać w recenzjach poprzednich tomów (tu, tu i tu). Czwarta odsłona cyklu Armada jednak nieco różni się od swoich poprzedniczek. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Navis i jej przyjaciele nie są już tymi samymi bohaterami co na początku tej kosmicznej sagi. Twórca komiksu – Jean-David Morvan, znany również z tego dzieła – zdecydowanie nie lubi statusu quo i nudy. I chwała mu za to!

Zobacz również: Najlepsze komiksy z Batmanem

Pierwsze kosmiczne przygody naszej bohaterki były jeszcze z ramienia tytułowej Armady. Jako jedna z najlepszych agentek tej organizacji, Navis wyruszała na misje, odwiedzając różne planety wymagające interwencji z zewnątrz. Z zaciekawieniem śledziło się coraz to wymyślniejsze ekosystemy i rasy obcych, ale również i samą Navis, poznającą – tak jak czytelnik – ten nowy, wspaniały świat. Od tamtego czasu sporo się jednak zmieniło. Navis wraz ze swoimi przyjaciółmi są teraz wolnymi strzelcami, ostatnio współpracującymi m.in. z niezwykle przebiegłym prawnikiem, Ehmte-Ciss-Ron.

armada

Ich misje mają teraz nieco bardziej osobisty i niebezpieczniejszy charakter. Nie ma tu już schematu nowy zeszyt-nowa misja-nowa planeta – a przynajmniej nie jest on tak banalnie przedstawiony, jak w pierwszym tomie serii. Bohaterowie nie walczą już o planety, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Walczą teraz o siebie, swoje życia i swoich bliskich. Morvan skupia się zresztą na rozwinięciu postaci pobocznych i ich historii. Robi to świetnie, dzięki czemu fabuła naprawdę nabiera na wartości.

Zobacz również: Najlepsze filmy 2023 roku

Podczas lektury tych niemal dwustu stron, czeka na nas sporo wartkiej akcji (często zaskakująco brutalnej), twistów (częściej lepszych niż gorszych) oraz interesujących postaci i wątków fabularnych. Szczególnie pojawienie się Yiarhu-Kah, jednego z sześciu żyjących przedstawicieli swojej rasy niezwykle utalentowanych i śmiercionośnych łowców sprawia, że historia nabiera rumieńców, a stawka rośnie w zastraszającym tempie. Z historyjki o tym, jak niemal dzika istota poznaje (na pierwszy rzut oka) cywilizowany świat, Armada przekształciła się w znacznie poważniejszą i zdecydowanie mniej schematyczną historię.

armada

Niestety, jeśli mam się do czegoś przyczepić, to zdecydowanie będzie to sama Navis. Mam wrażenie, że jak w pierwszych 8 tomach była to skrajna optymistka, wierząca w dobroć, tak w kolejnych ośmiu jest skrajną pesymistką, przesiąkniętą cynizmem. Brakuje jej równowagi i jakiegoś wewnętrznego rozwoju. Oby wydarzenia z ostatnich kadrów tego tomu okazały się dla niej bodźcem do zmian.

Armada to zdecydowanie jedna z tych komiksowych serii, którą poleciłbym każdemu fanowi nie tylko science-fiction, ale również interesujących i pełnych akcji przygód, okraszonych ciekawymi pomysłami i bohaterami. Jeśli ktoś jeszcze nie zna – marsz do sklepu po pierwszy tom! A jeśli ktoś już czytał, koniecznie podzielcie się w komentarzach, co sądzicie o czwartym tomie przygód Navis i spółki!

Plusy

  • Czuć, że stawka naprawdę jest wysoka
  • Sporo wartkiej akcji i oryginalnych pomysłów
  • Rysunki

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Navis trochę stanęła w miejscu pod względem osobowości
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze