Choć 2023 rok dopiero się zaczął, świat kinematografii zdążył zabłysnąć kilkoma perełkami. Styczeń i luty dobrze prognozują – jeżeli kolejne miesiące podtrzymają poziom, czeka nas świetny filmowy rok. Przed wami najlepsze polskie premiery kinowe i streamingowe 2023 roku – jak dotąd.
STYCZEŃ
W trójkącie
Za komedią kroczy tu ogromne widmo dramatu. Próżność, śmierć, snobizm – mamy cały komplet i wiele więcej. W trójkącie obnaża cały ciężar ciążący nad współczesnym społeczeństwem. Szczególnie dobitnie obrazuje to trzeci akt filmu, w którym role się odwracają i rolę guru po gronie bogaczy przejmuje zaradna kierowniczka sanitariatu. Dla niej ten nowy świat, życie na bezludnej wyspie to istna gratyfikacja. Do czego jako ludzie jesteśmy się w stanie posunąć, by taki stan rzeczy utrzymać? Najświeższe dzieło Östlunda również poddaje nas takim rozterkom. Najcelniejszy ten film bywa wtedy, gdy zamiast kpić, nonszalancko je wytyka. Rzuca postulaty o równości, by następnie boleśnie zweryfikować je w świecie realnym, bo papier przyjmie wszystko, życie zaś nie do końca. Bogatym symbolizmem W trójkącie niewątpliwie stoi i prezentuje się to pięknie. Zupełnie jak warstwa audio-wizualna. Bajeczny obrazek.
Kot w Butach: Ostatnie życzenie
Kot w Butach: Ostatnie Życzenie to ten rodzaj sequela, który jakościowo zdecydowanie przebija poprzednika. Pierwsze solowe przygody były niezłe. Tylko niezłe. Dwójka natomiast jest dopracowana pod kątem efektów i animacji, które są naprawdę genialne. Ma fajną, wciągającą historię. Dodatkowo odpowiedni poziom humoru i wysokie napięcie podczas scen akcji gwarantują świetną rozrywkę. Nie jest to żadna wybitna czy rewolucyjna produkcja, która będzie wspominana po latach jako klasyk. Ale i tak z kina ani od ekranu nie odejdziecie po seansie zawiedzeni.
Bielmo
Bielmo jest filmem bardzo nierównym. I w zasadzie będę oceniać to dzieło kompletnie odseparowując je od książkowego pierwowzoru. Od samego początku, czyli gnającej i pozbawionej głębi prezentacji głównego bohatera poprzez pierwsze morderstwo, aż do poznania drugiej kluczowej dla historii postaci. Praktycznie pierwsza połowa filmu jest nakręcona bez jakiegokolwiek polotu. Wszystko co się dzieje jest tak nieinteresujące, że ciężko wgryźć się w rozwijającą się intrygę. Dopiero z czasem, gdy pojawiają się kolejne postacie, ekscentryzm Edgara objawia się coraz silniej, a w fabule dochodzi do pierwszych zwrotów akcji, film jest w stanie w jakimkolwiek stopniu porwać i wciągnąć widza. Sytuację delikatnie poprawia niezwykle gęsty i mroczny klimat, utrzymany na takim samym poziomie przez cały seans.
Till
Till nie jest filmem wybitnym czy innowacyjnym, nowym klasykiem, który wynosi kino dramatyczne na kolejny poziom. Miałem jednak wrażenie, że reżyserka i scenarzystka filmu, Chinonye Chukwu, stara się jak może, by było to coś więcej niż kolejny film o rasizmie czy następny dramat oparty na faktach. Udaje jej się to w znaczącym stopniu, bo choć Till wpada w gatunkową pułapkę, powielając schematy z podobnych do siebie filmów, Chukwu robi doskonałą robotę z materiałem źródłowym. Reżyserka nie przebiera w środkach i serwuje nam szokujące sceny, które nawet dla mojego spaczonego umysłu okazały się za mocne.
Gra fortuny
Gra fortuny raczej nie stanie się filmem kultowym. Nie dopiszę go pewnie nawet do mojej topki ulubionych filmów z Jasonem Stathamem. Czasu poświęconego na seans zdecydowanie jednak nie żałuję i mam szczerą nadzieję, że również ty nie pożałujesz zajrzenia na salę kinową. Jest to bowiem szczere i wyśmienite dzieło z gatunku komedii szpiegowskich przyrządzone przez mistrza w tym fachu. Wartka akcja, pogoń za walizką, dziesiątki postaci zamieszanych i nigdy nie wiadomo kto ciągnie w tym wszystkim za sznurki. Cieszy oczy i duszę kinomana. Bez przesadnego patosu czy ambicji za to z pokaźną dawką pikanterii charakterystycznej dla pieprzu cayenne. Bierzcie i delektujcie się tym nadzwyczajnie lekkostrawnym kinem. Ja zdecydowanie do filmu wrócę, niekoniecznie w kinie, za to na 100% na streamingach.
Duchy Inisherin
W Duchach Inisherin mamy kapitalnie przedstawiony klimat prowincjonalnej Irlandii lat 20. XX wieku. Na wprowadzeniu do filmu wita nas folkowa irlandzka muzyka, towarzysząca nam przez cały seans, której akompaniuje charakterystyczny dla filmu motyw, podobnie jak miało to miejsce w poprzednich produkcjach Martina McDonagha. Mamy połacie trawy na zielonej wysepce, mamy kamienne murki pełniące rolę ogrodzenia. Fale często rozbijają się o kamieniste klify, a wszyscy bohaterowie się znają, piją razem stouta i brzdąkają na lokalnych instrumentach. A irlandzki akcent dla kogoś lubiącego takie lingwistyczne smaczki to miód dla uszu. Film ten pozwala zrozumieć, że choć często pod wieloma względami się różnimy, że często miewamy jakieś głupie humory czy pomysły, to jeśli w głębi serca dana osoba jest dla nas ważna, nie ma takiej siły, która nie pozwoliłaby wykazać w jej stronę choć odrobinę empatii czy zrozumienia.
Niebezpieczni dżentelmeni
Niebezpieczni Dżentelmeni to przaśna groteska, bezwstydna komedia z kryminalnym wątkiem. Pewnie nie zapisze się złotym zgłoskami w całej polskiej kinematografii. Stanowi jednak ciekawą odskocznię i intrygujący eksperyment, który warto wesprzeć i sprawdzić. Gwarantuje on bowiem sporo frajdy w kinie. Aktorzy brylują, historia zachęca do poznania, jest zwyczajnie lekkostrawny. Także jeśli szukacie oddechu w aktualnie trwającym sezonie oscarowym, albo po prostu lubicie sprawdzać każde dziwadło w polskiej reżyserii pokroju Disco Polo, Apokawixy czy Magnezji ten film to coś dla was.
Chleb i sól
Tymek – młody pianista, student Warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego – wraca na wakacje do swojej rodzinnej miejscowości, gdzie czekają na niego matka, młodszy brat i kumple z osiedla. Centralnym punktem spotkań lokalnej młodzieży jest nowo otwarty bar z kebabem. Tymek staje się świadkiem nakręcającej się spirali napięć między swoimi kolegami, a pracownikami arabskiego pochodzenia. Spirali, której finał okaże się być tragiczny w skutkach. Film zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami i zagrany przez naturszczyków.
LUTY
Podejrzana
Film nie porusza w całej swojej pierwszoplanowej rozciągłości tematyki „kto” i „dlaczego”. Cała intryga jest tylko pretekstem do ukazania subtelnego zauroczenia, ulegania stereotypom i sztuki manipulacji. Nie oglądamy go siedząc niczym na szpilkach, odkrywając nowe poszlaki i czekając wraz z wszystkimi bohaterami na rozwiązanie zagadki zbrodni. Delektujemy się tu tymi małymi scenami, dopracowanymi ujęciami, a sama fabuła jest tu bardzo przyjemnym dodatkiem. Sceny końcowe, choć swoją drogą, jak cały film, świetnie nakręcone, bardzo emocjonalne i podniosłe, nie są TYMI scenami. Tymi, przez które pamiętamy większość podobnych Podejrzanej klimatycznie filmów. Gdzie napięcie buduje się narastająco, żeby na koniec uderzyć nas zakończeniem, które będzie nas nawiedzało przez najbliższy tydzień. To jedna z zalet koreańskich filmów Chan-wook Parka – równomierne rozkładanie napięcia na całą rozciągłość filmu, zamiast pakowania wszystkiego na koniec. Podejrzana w swoim subtelnym stylu zaskakuje nas, zaprzeczając oczekiwaniom na obejrzenie brutalnego, przeerotyzowanego kryminalnego thrillera. I wpatrując się w nas hipnotyzującym wzrokiem z rozbawieniem udowadnia, że stereotypy tylko ograniczają nasze myślenie.
Aftersun
Aftersun z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom kina artystycznego i oszczędnego w środkach. Nigdzie się nie spieszy, powoli i spokojnie podaje emocje i przy tym wygląda pięknie. Jeżeli tego szukacie, to będzie wspaniały film. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że piękne ujęcia to nie wszystko i że można się tym filmem zmęczyć. Wszystko, co z tego filmu da się wyciągnąć, trzeba znaleźć samemu. Reżyserka bowiem wspomina własną przeszłość i zdaje się, że widownia jest do tego absolutnie zbędna.
Pukając do drzwi
Pukając do drzwi to pierwszy od dawna naprawdę udany projekt w reżyserii M. Night Shyamalana. Wszystko tu gra naprawdę przyzwoicie, a Bautista swym występem na długo przyćmiewa wszelkie wady seansu. Nie powiem jednak, że z niecierpliwością będę czekał na nową produkcję reżysera Split, bo już raz mu się udało, a potem zapodał konkretną kaszanę. Mam nadzieję, że ten film będzie punktem wznosu również dla autora kultowego Unbreakable, bo że jest to duża szansa i szerokie otwarte drzwi dla kariery w rolach dramatycznych byłego zawodnika WWE wiem już po obejrzeniu filmu. Naprawdę wyjątkowe, chociaż niepozornie zapowiadające się kinowe doświadczenie.
U ciebie czy u mnie?
Reese Witherspoon i Ashton Kutcher są idealnie dobrani do swoich ról. Kutcher pojawiał się już wielokrotnie w roli faceta, który boi się zobowiązań. Tym razem przynajmniej otrzymujemy bardzo zgrabne i wzruszające wyjaśnienie skąd się bierze ten strach. Warto docenić, że bohaterowie posiadają jakąś głębię. Często w filmach tego pokroju protagonistom po prostu się nie udaje. Życie toczy się im inaczej, niż by chcieli, i sami nie wiedzą dlaczego. Tutaj wiemy, czemu bohaterowie wybierają bezpiecznie i nie podejmują ryzyka – i jest to coś, co przytłacza wiele osób, a nie jakiś ckliwy wątek.
Asterix i Obelix: Imperium Smoka
Po 11 latach od poprzedniej fabularnej odsłony, w kinach debiutuje Asterix i Obelix: Imperium Smoka. Recenzja w podsumowaniu brzmi tak, że moim zdaniem to nie ma tak, że jest dobrze, albo że niedobrze. Na tle poprzedników, mimo biegu lat, produkcja nie wyróżnia się niczym specjalnym, a jednak po 20 latach miło by było widzieć pewien rozwój w franczyzie. Nawet nowe animowane produkcje potrafiły wykrzesać z siebie nieco więcej. Da się jednak na tym filmie odmóżdżyć i miło spędzić czas. Co prawda liczyłem na coś lepszego, choć wiedziałem, czego mogłem się spodziewać. Nie wiem jak bardzo jest to związane z obrośniętą już legendą Misją Kleopatra, jednak w przyszłość patrzę i mam nadzieję, że kolejne Asterixy wyciągną wnioski z poprzedników. Mogę jedynie powiedzieć, że ta ryba jest nieświeża, choć zjadliwa.
Wieloryb
Wieloryb jest dziełem, któremu często przypisywany jest realizm. Kategorycznie się z tym jednak nie zgadzam. W środkach bowiem mamy do czynienia z filmem wysoce naturalistycznym, aczkolwiek życiowym w wymowie. Ten film wraz z wykorzystaniem zarówno historii o polowaniu na wieloryby jak i biblijnej przypowieści buduję wspaniałą i niebywale trafną opowieść o uzależnieniu. Niejednokrotnie naszym oczom ukazane są sceny makabrycznego obżarstwa. Trudno się po czymś takim patrzy na jedzenie. Nie sprawia to jednak, że z miejsca pogardzamy naszym głównym bohaterem. Jego nieidealność, skłonność do upadku, pozwala nam się z dużą lekkością utożsamić z Charliem. Ludzka batalia z nałogami to natomiast nie jedyny temat podjęty przez dzieło twórcy filmu o płonących mieczach i golemach Noego.
Blisko
To właśnie dojrzewanie i wszystko to, co z nim związane, jest tematem fabuły, o czym dość łatwo zapomnieć. Przyjaźń bohaterów jest niezwykle silnie podkreślona oraz wyeksponowana, dlatego gdy jej zaczyna brakować, trochę ciężko jest zrozumieć dalszy przekaz filmu. Niestety, jeśli czekacie na catharsis, to muszę Was rozczarować. Pod tym kątem Blisko dość wiernie oddaje prawdziwe życie, w którym niektóre rzeczy już nigdy nie wrócą na dawne tory. Sztuką jest pogodzić się z nową sytuacją i nauczyć z nią żyć. Jeśli chcemy coś wyciągnąć z seansu, to jedną z najbanalniejszych, a jednocześnie najtrudniejszych nauk na świecie. Czasami nie warto jest przejmować się tym, co mówią inni. Szczególnie, jeśli ceną miałaby być przyjaźń.
Plan na miłość
Plan na miłość wywołuje uśmiech i sympatię wobec bohaterów. Niewątpliwie można się na nim dobrze bawić i spędzić dwie godziny na rozrywce. Zawsze będzie to komedia romantyczna z nieco innym tłem wydarzeń, niż dwoje wpadających na siebie ludzi. Ciężko jednak odciąć się od kulturowej reprezentacji. Co ten film miał zrobić? Nie wiem. Z jednej strony celebruje pakistańską kulturę, z drugiej bagatelizuje niektóre aspekty islamu. Może ta niezręczność ma być jak pierwsza randka – tak czy inaczej warto spróbować, obejrzeć film i sprawdzić, jak odnajdujemy się na styku kultur.
Tár
Tár wprowadza nas głęboko w świat środowiska muzyki poważnej. Bardzo szybko na początku scenarzyści rozprawili się z postacią głównej bohaterki i zaserwowali nam notę biograficzną. Już w pierwszej scenie wywiadu poznajemy jej filozofię i podejście do muzyki. Szybko załatwili pierwszą podstawową zasadę budowania historii. Przez to mam wrażenie, że prawdziwym bohaterem nie jest sama Lydia, ale całe środowisko muzyki poważnej. Jest ono dość hermetyczne zwłaszcza dla kogoś zupełnie z nim nie związanego. W filmie pojawia się bardzo dużo specjalistycznego słownictwa bez tłumaczenia go. Dla kogoś, kto nie miał do czynienia z teorią muzyki, może to być zniechęcające. Warto jednak dać mu szansę, bo film pokazuje od środka świat zamknięty dla zwykłych śmiertelników. W tym również jest jego uwodząca siła.
Najbardziej samotny chłopak na świecie
Będąc zupełnie szczerym, im mniej wiecie na temat tego filmu, tym lepiej będziecie się bawić, trafiając na różnej maści nawiązania, żarty czy ogólnie obcując ze skryptem. Film ten bowiem z pełnym miłości podejściem bawi się kinem i na sali podczas seansu potrafi niebywale rozczulić. Jest zabawny, za co mogą poręczyć moje uszy, które wysłyszały masę obfitych wybuchów śmiechu publiki. Przyjemne zaskoczenie i oby więcej takich produkcji. Może nie jest to dzieło w pełni oryginalne, wszak zbudowane jest z masy już istniejących popkulturowych puzzli. Scenariusz też mimo ciekawych pomysłów przynosi raczej spodziewane rozwiązanie. Niemniej wypada to wszystko tak wholesome, że nawet mi zmiękło moje zgorzkniałe serce, bardzo ostatnio nadwyrężone przez przesadnie ironiczne i cyniczne produkcje pokroju Velmy. Najbardziej Samotny Chłopak na Świecie to film choć niepozorny, to cudowny, polecam.
Tata
Tata jest ciepłym filmem drogi z rewelacyjną rolą Eryka Lubosa, w którym dorosły mężczyzna musi dojrzeć w zaskakująco szybkim tempie. To opowieść nie tylko o tacierzyństwie, ale też o radzeniu sobie ze stratą oraz skomplikowanych relacjach polsko-ukraińskich. Tata nie jest filmem idealnym, ale na pewno wartym uwagi. Mało się mówi w polskim kinie o tacierzyństwie, jego cieniach i blaskach, nie popadając przy tym w banał. Annie Maliszewskiej się to udało i stworzyła interesujący portret współczesnego mężczyzny. Bez oceniania, idealizowania czy wyolbrzymiania.