Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków od 17 listopada w całej Polsce. Co w programie?

Sekcja olimpijska

15. edycja Pięciu Smaków wypada pomiędzy dwoma spektaklami igrzysk olimpijskich: letnich w Tokio i zimowych w Pekinie. W przeglądzie kina sportowego przyglądamy się gatunkowi, który w Azji ma wyjątkowo wyraziste oblicze. Porywające fabuły o zmaganiach z własnym ciałem, o kształtowanej w treningach fizycznych sile psychicznej, o zespołowej rywalizacji i emocjach, płynących z tych najmniejszych i największych sukcesów. To kino, które w nieoczywisty sposób pokazuje sportowe zmagania, zaskakując pełnymi zwrotów akcji scenariuszami i bohaterami o niezwykłych osobowościach, którzy dzięki sportowi zmieniają swoje życie.


Jesteśmy mistrzami
We are Champions / Xia ban chang
reż. Chang Jung-chi
Tajwan 2019, 118’

https://www.youtube.com/watch?v=ZmIdP8A40bU

Film sportowy nie musi odkrywać nowych lądów, aby poruszać i ekscytować. Wykorzystanie znanych motywów i schematów może być wielką zaletą, jeżeli fabularne klocki ułożone są we właściwy sposób, a realizacja – utrzymana na wysokim poziomie. To właśnie przypadek tajwańskiego „Jesteśmy mistrzami”, które uchodzi za jeden z najlepszych koszykarskich filmów w historii kina.

Dzieło Changa Jung-Chi to porywająca, doskonale skrojona historia dwóch braci, dla których koszykówka staje się sensem życia i drogą do wyjścia z marnego życiowego startu. Obaj zaczynają razem od ulicznego basketu. Następnie jeden trafia jednak do elitarnej szkoły i szybko staje się gwiazdą, drugi, ze względu na problemy ze słuchem – do drużyny, której grozi rozwiązanie. Szalenie popularna w Tajwanie Licealna Liga Koszykówki (HBL) staje się tłem dla emocjonującej opowieści o solidarności w sporcie i emocjonalnych wyzwaniach, stojących przed zawodnikami.

Reżyser postawił na solidne odwzorowanie realiów gry, przez parę lat przeprowadzając wywiady z koszykarzami, a także namawiając aktorów na miesiące treningów przed rozpoczęciem zdjęć. Efekt jest więcej niż znakomity.


Jesteśmy Molukańczykami
We Are Moluccans / Cahaya dari Timur: Beta Maluku
reż. Angga Dwimas Sasongko
Indonezja 2014, 151’

W grudniu 1999 roku na Molukach, wyspach we wschodniej Indonezji, wybuchł gwałtowny konflikt pomiędzy społecznościami muzułmańską i chrześcijańską. Ludzie, którzy dotychczas żyli ze sobą w sąsiedzkiej zgodzie, sięgnęli po broń i krwawą przemoc. Lata walk przyniosły wiele ofiar i sprawiły, że setki tysięcy ludzi straciły dach na głowami.

Taksówkarz Sani znajduje się w środku tych wydarzeń i z przerażeniem patrzy jak giną w nich także dzieci z jego wioski. Postanawia uratować przynajmniej je i zakłada drużynę piłkarską, poświęcając na treningi coraz więcej czasu, pasji i energii. Droga wydaje się słuszna, a jej potwierdzeniem będzie zaproszenie zespołu na mistrzostwa kraju. Ale czy młodzi z obu stron barykady będą potrafili odstawić animozje na bok i stać się zespołem walczącym o jeden cel?

„Jesteśmy Molukańczykami” to oparta na faktach, inspirująca historia o niezwykłej sile sportu i potrzebie wspólnoty – zarówno wśród graczy jak i widzów – będącej w stanie pokonać największe przeszkody. Ten mądry, poruszający film jest także emocjonującym widowiskiem ze świetnie zrealizowanymi sekwencjami sportowymi, których stawka rośnie z meczu na mecz.


Król fauli
The Foul King / Banchikwang
reż. Kim Jee-woon
Korea Południowa 2000, 112’

Wrestling to wyreżyserowany teatr dzikiej agresji. Dae-ho od lat ogląda potyczki napakowanych testosteronem zawodników, zna na pamięć ich firmowe ciosy i rzuty. Sam może tylko pomarzyć o karierze na ringu – jest ostatnim safandułą, ciapowatym urzędnikiem bankowym, na którego karku przełożony publicznie testuje upokarzające chwyty. Aha, i mieszka z tatą.

Los sprawia jednak, że Dae-ho dostaje szansę sprawdzenia się w profesjonalnym wrestlingu. Właściciel podupadłego klubu oferuje mu rolę zamaskowanego Króla Fauli, walczącego z przeciwnikami za pomocą nieczystych sztuczek i sprytnych gadżetów, ku uciesze gawiedzi. Dae-ho wchodzi w dziwne towarzystwo wrestlerów i zaczyna ostry trening, mający zaprowadzić go na szczyt. Czy dzięki temu nabierze pewności siebie, zrewanżuje się prześladowcom i zdobędzie serce kobiety, w której się kocha?

„Król fauli” to drugi film Kim Jee-woona, wybitnego autora nowego kina koreańskiego. Reżyser opowiada o brutalnym sporcie w zaskakującej, smutno-zabawnej i melancholijnej tonacji, tworząc farsę o walce o godność jednostki w niesprawiedliwym świecie. W sukcesie filmu wiele jest zasługi zniuansowanej, dramatycznej, ale też silnie komicznej gry Songa Kang-ho. Była to dla aktora pierwsza główna rola w drodze ku gwiazdorstwu.

Na ścieżce dźwiękowej słychać, znany ze współpracy z Park Chan-wookiem i Piną Bausch, zespół UhUhBoo, który dał w Polsce koncert podczas 7. Pięciu Smaków.


Niebieski narożnik
Blue / Buru
reż. Keisuke Yoshida
Japonia 2021, 107’

Boks to nie tylko kariera, ale także pasja, sposób na życie i nieskończone godziny spędzone na treningach. Urita wychodzi na ring, mimo że od lat przegrywa wszystkie swoje walki. Ogawa to dla odmiany rzadki talent, z łatwością koszący kolejnych przeciwników w drodze do mistrzostwa. Jak potoczą się ich zawodowe kariery, czy wszystkie karty zostały już rozdane?

„Niebieski narożnik” to filmem o boksie, ale nietypowy, bo opowiedziany w kluczu wyciszonego dramatu psychologicznego. Reżyser skupia się nie na tym, żeby jak najefektowniej sfilmować tryskającą krew i łamane nosy, ale codzienność zawodników kochających swój sport, skupionych wokół małego klubu bokserskiego.

Co sprawia, że ludzie decydują się na tę niełatwą dyscyplinę, poświęcając swój czas i zdrowie? Reżyser stara się odpowiedzieć na to pytanie w słodko-gorzkim tonie, pozwalając nam poczuć zapach sali treningowej i emocje towarzyszące byciu pomiędzy narożnikami. To mądry film marzeniach, o uporze, o potrzebie bycia docenionym, która tkwi w każdym z nas. „Niebieski narożnik” chwyta prawdę o naturze ludzkiej w sposób zaskakująco subtelny jak na film bokserski, ale jednocześnie szalenie trafny.


Pół kroku
Weeds on Fire / Dian wu bu
reż. Steve Chan Chi-fat
Hongkong 2016, 95’

W roku 1984 w przyszłość mieszkańców Hongkongu wkradła się niepewność – porozumienie pomiędzy Wielką Brytanią i Chinami zakładało zmianę statusu regionu za 13 lat. W cieniu wielkich procesów politycznych, Lu Kwong-Fai, dyrektor szkoły w mało prestiżowej dzielnicy Shatin, powołał do życia młodzieżową drużynę baseballa Shatin Martins, której został trenerem. Dalsze losy pochodzących z trudnych środowisk graczy, którzy zjednoczyli się wokół wspólnego celu, przeszły do historii miasta. „Pół kroku” koncentruje się nie tylko na niezwykłej drodze wykuwania się drużynowego kolektywu i jego pierwszych sukcesach, ale także na losach dwóch przyjaciół. Przyglądamy się ich dorastaniu w ciasnym labiryncie betonowych domów, pierwszym miłościom i poważnym życiowym decyzjom. „Pół kroku” to szczera i bezpretensjonalna opowieść o niezłomności ludzkiego ducha w obliczu konfrontacji z wyzwaniami i silniejszymi przeciwnikami.

Hongkong nie jest olimpijską potęgą i nie słynie ze sportowych filmów – poza tymi opowiadającymi o rywalizacji adeptów sztuk walk. Masowe protesty w połowie poprzedniej dekady stworzyły jednak potrzebę na motywacyjne historie. Filmowcom udało się znaleźć pocieszenie w sporcie – stąd mamy tu nienachalną klamrę współczesności i nostalgiczne spojrzenie w minione, złote czasy. Dzisiaj, po narzuceniu przez Chiny ostrej cenzury na hongkońskie kino, ten film już by prawdopodobnie nie powstał.


Puste ręce
The Empty Hands / Hung sau dou
reż. Chapman To
Hongkong 2017, 87’

Pochodząca z Japonii Mari Hirakawa wychowywała się w Hongkongu, a karate towarzyszyło jej przez całe dzieciństwo. Ojciec prowadził w domu dojo i z pasją trenował uzdolnioną córkę. Niestety – zbyt intensywnie, co sprawiło, że dziewczyna znienawidziła tę dyscyplinę. Teraz stary mistrz umiera i Mari chce szybko zlikwidować salę treningową, żeby przywrócić mieszkanie do normalnego stanu. Pojawia się jednak poważna przeszkoda – połowę dojo ojciec przepisał byłemu uczniowi. Ten wznawia treningi i stawia Mari ultimatum, które sprawi, że będzie ona musiała rozważyć powrót na matę.

„Puste ręce” nie są typowym filmem sztuk walk, jakie kiedyś powstawały w Hongkongu na pęczki – zasługa w tym autorskiego podejścia Chapmana To. Przekorny i odświeżający jest już wybór japońskiego karate, a nie chińskiego kung fu, ale inne elementy też zaskakują. Piękne zdjęcia i niespieszna, kontemplacyjna narracja, w zderzeniu z mocno sfilmowanymi starciami składają się na opowieść o brutalnej walce skonfliktowanej ze sobą duszy. Wybitną, głęboką kreację stworzyła Stephy Tang, aktorka i piosenkarka, którą widzowie Pięciu Smaków mogli podziwiać w „Moim księciu Edwardzie”. Przed przystąpieniem do zdjęć Tang trenowała karate przez sześć miesięcy. W roli ojca pojawia się Yasuaki Kurata, legenda kina sztuk walk.


Wojowniczka
Fighter / Payiteo
reż. Jero Yun
Korea Południowa 2020, 103’

Jina właśnie zakończyła paromiesięczny kurs adaptacyjny dla uchodźców z Korei Północnej i może wreszcie szukać swojego miejsca w południowokoreańskim społeczeństwie. Ale nowa rzeczywistość nie jest bynajmniej łatwa, ludzie nie są przyjaźni, a praca nie przynosi wystarczających dochodów – a Jina chce sprowadzić na Południe także swojego tatę. Bohaterka podejmuje więc dorywczą pracę sprzątaczki w siłowni, w której trenują boks bogate kobiety. Nie spodziewa się, że to właśnie sport może dać jej szansę na zrealizowanie planów – i przestrzeń na wyrażenie głęboko skrywanych emocji.

„Wojowniczka” nie jest typowym filmem sportowym – nie ma tu pompatycznej muzyki i efektownych zwycięstw w ostatnich sekundach. To mocny, realistyczny portret kobiety, która walczy o swoje życie – dosłownie. Sukces nie byłby możliwy, gdyby nie przejmująca kreacja Lim Sung-mi (aktorkę rozpoznają widzowie dramy „Crash Landing on You”), wyróżniona nagrodą na Festiwalu w Busan. Jina jest podatna na spadające na nią ciosy, ale jednocześnie ma dość siły i charakteru, aby się odwzajemnić z jeszcze większą siłą.


Opisy do filmów: Marcin Krasnowolski

Na następnej stronie Tajwańskie kino queer

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8

Mateusz Chrzczonowski

Nie zna się, ale czasem się wypowie. Najczęściej na tematy gamingowe, bo na graniu i czytaniu o grach spędził większość życia. Nie ukrywa zboczenia w kierunku wszystkiego, co pochodzi w Kraju Kwitnącej Wiśni czy też niezdrowego zauroczenia kinem z różnych zakątków Azji.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze