Inwazja Jaszczurów – recenzja książki

Inwazja Jaszczurów czeskiego pisarza Karela Čapka, to polane potężną dawką czarnego humoru lustrzane odbicie naszego ludzkiego gatunku. Tytuł ten ukazał się po raz pierwszy w latach 1935-1936, dzięki czemu autorowi na ledwie kilka lat przed II Wojną Światową, udało się trafnie zdiagnozować i przedstawić wiele z naszych najgorszych przywar, które – jak doskonale wiemy – finalnie znalazły ujście w postaci oczywiście Adolfa Hitlera i znanym, sześcioletnim konflikcie na światową skalę.

Ostrzeżenie przed komunizmem, faszyzmem, imperializmem, destrukcyjnym wpływem kapitalizmu, powolnym działaniem demokratycznej części świata, rasizmem. Wszystko to znalazło się w książce o potulnie wyglądających płazach. Recenzowany tytuł został wydany na naszym rynku przez wydawnictwo Dwie Siostry w 2021 roku. Wzbogacono go o klimatyczne ilustracje Hansa Tichy, będące świetnym i klimatycznie groteskowym komentarzem do tego, co czytelnik obserwuje na łamach stron.

Zobacz również: Fabryka Absolutu – recenzja książki. Klasyka literatury czeskiej dalej w świetnej formie

Inwazja Jaszczurów pokazuje czytelnikowi, jak ludzkość w ciągu mniej więcej połowy wieku, sama kopie sobie grób. A wszystko na własne życzenie, poprzez zetknięcie się odległych okolicach Indonezji z gatunkiem chodzących na dwóch nogach, półtorametrowych jaszczurek. Te skazane na wymarcie w paszczach rekinów ogoniaste, wchodzą w handlowe kontakty z cywilizacją ludzi. Stopniowo, ich populacja się zwiększa, otrzymują wykształcenie, uczą się inżynierii. Przy okazji wykorzystane zostają do szeroko zakrojonych morskich robót i nie przysługuje im za wiele praw. Jednym słowem, są niewolnikami, poddanymi nowemu kolonizacyjnemu procesowi.

Naturalnie szybko dostrzegamy w tym wszystkim odbicie wykorzystywania ludzi czarnych przez białych, czy Indian przez hiszpańskich zdobywców. Ten historyczny proceder zostaje z jednej strony powtórzony, ale z drugiej osiąga on nowe skrajności. Nie dość, że tutaj zniewoleni nawet nie należą do ludzi, to jeszcze ich bunt rozciąga się na całą naszą planetę. W dodatku z krwawym, ostatecznym skutkiem.

Zobacz również: Kirby and the Forgotten Land – recenzja gry. Różowa kulka Odyssey

Książka Karela Čapka nie posiada jednego, konkretnego bohatera; na przestrzeni stron poznajemy jednak kilka, szczególnie ciekawych osobowości. Każdy z tej plejady reprezentuje w Inwazji Jaszczurów różne podejścia i patologie naszego gatunku.

Kapitan van Toch jest tym, bez którego fabuła książki nie miała by racji bytu. To on natrafia na ostatnie miejsce na Ziemi, w którym wciąż rezyduje garstka dziwnych jaszczurów. Odkrywając, że są one całkiem inteligentne i można się z nimi porozumieć, van Toch rozpoczyna z nimi pierwsze handlowe transakcje. W zamian za dostarczanie im noży a następnie pistoletów podwodnych, jaszczury dają mu perły wyłowione z głębokiej wody. Ten handel między obiema stronami jest oczywiście szczególnym symbolem, gdyż przywodzi na myśl transakcje Indian i przybyszów zza oceanów, którzy potrafili dać tubylcom nowoczesną broń, w zamian za ich dobra i surowce. A potem wstępny handel finalnie skończył się eksterminacją i zniewoleniem ludu Ameryki.

Zobacz również: Batman Detective Comics #1027 – recenzja komiksu. Ani to dobre, ani fajne

Van Toch jest postacią niczym z powieści awanturniczej, przygodowej, romantycznej morskiej fantazji. Zadowala się swoim perłowym biznesem, jednocześnie czuje do płazów szczerą sympatię. Uczy się z nimi komunikować, co nie okazuje się problemem, bo ogoniaste są w stanie szybko podłapać wszystkie języki świata. Transportuje je następnie do różnych miejsc na terenie Oceanu, gdzie mogą w spokoju wyławiać dla niego perły. Co jednocześnie jest początkiem ich rozległej ekspansji i rozmnażania się na niekontrolowaną skalę. Dla van Tocha nie są one niewolnikami a raczej partnerami, on sam zaś wydaje się zachwycony swoim odkryciem i działalnością, czując się jak pionier. Jest na tyle zachwycony tym co zrobił, że postanawia pójść o krok dalej i rozpocząć negocjacje z biznesmenem Bondym. Jegomość miałby dać wiatru w żagle jego wydobywczej działalności.

Rzeczony G.H. Bondy to już zaś rasowy kapitalista z krwi i kości. Faktycznie jest zainteresowany informacjami, jakie dostaje od kapitana Van Tocha. Inwestując swoje pieniądze i czas, tworzy on cały handlowy sektor oparty na handlu jaszczurami. Handel, ponieważ z biegiem historii ludzkość odkrywa, jak pojętnymi istotami te dziwne płazy są. Można ich nie tylko nauczyć języka, ale także nauk ścisłych i zaprząc je do morskich robót i prac. Działań, które dla człowieka nie były by po prostu osiągalne. W końcu zaś, posiadając już pełną kontrolę nad dziedzictwem van Tocha, Bondy wkracza w zupełnie nową erę biznesu, gdzie transakcje tymi istotami idą w miliony. Płazy są katalogowane wedle swoich możliwości i talentów, mają swoje ceny na giełdzie. Prawie każde państwo świata z dostępem do morza, nabywa je do swoich własnych interesów i ekspansji morskiej.

Zobacz również: Star Wars. Wielka Republika. Na ratunek Valo – recenzja książki

Wreszcie, jest postać niepozornego kamerdynera Bondyego, czyli pan Povondry. Reprezentuje on w pewnym sensie czytelnika, który mógłby być naocznym widzem całego tego przedstawienia. To Povondry zgodził się powiadomić swojego pana o przybyciu van Tocha. Obserwujemy jego początkowy zachwyt nad samym sobą i dumę, która stopniowo przeradza się w wątpliwość, załamanie i nienawiść do samego siebie. Povondry wykazuje na wczesnym etapie typowe zainteresowanie nowym zjawiskiem, które finalnie przeradza się w obsesję nad jaszczurami. Wycina on z gazet wszystkie, w swoim mniemaniu istotne informacje i nagłówki o tym, co na świecie się istotnego dzieje w związku z obecnością tych płazów na taką skalę. Poza tym wiedzie on żywot zwykłego zadowolonego z życia ojca a następnie dziadka.

Najbardziej interesujące są jego rozmowy z synem, który oświeca swojego rodzica o tym, że to nie jeden kamerdyner odpowiada za to, jaka ludzkość jest i do jakiego upadku się chyli, tylko my jako społeczeństwo. I jest w tym niezaprzeczalna prawda. Jakich wymówek byśmy nie szukali i na kogo nie zwalali win, to my sami jesteśmy z natury skorzy do bagatelizowania zagrożenia i pastwienia się nad słabszymi. I to w Inwazji Jaszczurów wyraźnie widzimy.

Zobacz również: Kaczogród, tom 15 – recenzja komiksu. Przygoda, śmiech i… Dumbo!

Jaszczury ze względu na swoją odmienność i pozorną bierność, są regularnym obiektem drwin, szyderstw, ataków, polowań i wreszcie regularnych mordów, jakich dokonują na nich ludzie. Będąc szeroko wykorzystywane w światowym handlu i przemyśle, zaopatrywane przez państwa i koncerny w żywność i wszelkie potrzebne im materiały, w końcu przewyższają liczebnie ludzi. Jednocześnie ludzki pan dalej nie wykazuje zainteresowania ich kulturą i społeczeństwem, stale patrząc na nie jak na towar i tanią siłę roboczą.

Jest to oczywiście ciekawa obserwacja Karela Capka, który pokazuje naszą hipokryzję i patologię. Z jednej strony pogardzane, traktowane jak zwierzęta i jak coś, czemu nie warto się bardziej przyglądać, chyba że pod mikroskopem. Z drugiej jednak sami doprowadzamy do powstania i rozwoju tej potęgi, będąc głęboko przekonani że „jakoś to przecież będzie”!  Albo, że jaszczury nie mogą się przecież zbuntować, no bo jak?

Zobacz również: Latarnik – Marianna – recenzja płyty

Finał tej historii jest oczywiście dla cywilizacji człowieka tragiczny. Jednocześnie, w trakcie tych ponad 300 stron, krok po kroku jako czytelnik widzimy całą tą butę, arogancję i krótkowzroczność ludzi, która doprowadziła do ich własnego końca. Ze względu na okres wydania tytułu, w Inwazji Jaszczurów znalazły się silne nawiązania do komunizmu, kapitalizmu, Partii Robotniczej czy kolonializmu. Nie brakuje też rzecz jasna faszyzmu, a jeden rozdział to wręcz oczywisty komentarz do idei hitlerowskiego ideału nadczłowieka… Tylko że w wersji płazowej.

Wszystko to jest zaś podane w typowym dla tego pisarza stylu. U Karela Capka z jednej strony jest groteska, bo w końcu mówimy tu o chodzących, gadających, słabych jaszczurkach. Z drugiej strony makabra, konflikty zbrojne i trup ścielący się gęsto (i to nie tylko płazów). Czarnego humoru rzecz jasna nie brakuje, czego dowodzą różne epizody. Jak chociażby ten o naukowcach, którzy mieli u siebie laboranta jaszczura. Dyskutowali z nim o naukowych zagadnieniach, lubili go… Po czym postanowili go zabić i zjeść dla testów. Albo ten o stopniowym zalewaniu kontynentu przez wody, gdzie czeski bohater znajduje ukojenie w tym, że Czechy są na szczęście z dala od morza i Francji czy Niemiec mu nie żal.

Zobacz również: Half-Life 2 to dobra gra, ale jeszcze lepsza dystopia

Jednocześnie jest to często śmiech przez łzy, bo nawet jeżeli głównymi bohaterami są tytułowe jaszczury, to najbardziej pokrzywdzeni jesteśmy my – czytelnicy. Pokrzywdzeni wnioskami, że jako ludzkość jesteśmy tak zdeprawowani, że naszym przeznaczeniem wydaje się nieustanne dążenie do konfliktu. A do tego niemożliwy do nasycenia głód podboju, a dowodów na to niezmiennie nie brakuje i dziś.

Jak atak Putina, który ma wciąż – w trakcie pisania tego tekstu – miejsce na wschód od naszych granic. Albo nawet nasza pogarda do zmian klimatycznych i kurczących się surowców, co przecież ma tak wyraźne odbicie w Inwazji Jaszczurów. U autora co prawda jest to efektem działania płazów, ale podmieniając to na globalne ocieplenie i topnienie lodowców, ta pozorna beztroska i ignorowanie problemu przez Povondrego – który pociesza się nieszczęściem sąsiadów – to przecież 1:1 sytuacja z naszych realiów.

Zobacz również: LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów – recenzja gry. Nostalgia jest silna w tym tytule

Inwazję Jaszczurów uważam za najlepszą książkę Karela Čapka z tych, które miałem okazję czytać. Fabuła faktycznie wciąga, bo doskonale zdajemy sobie sprawę, że ludzie wychowują sobie swoich własnych katów i zdobywców. A my jako czytelnicy, chcemy w końcu zobaczyć ten kulminacyjny moment!

Szczególne pochwały należą się Jadwidze Bułakowskiej za tłumaczenie opowiadania. Zostawiono czeskie nazwy tam gdzie trzeba, jednocześnie świetnie zachowano humor pisarza. Jego dowcip kontrastuje z często mocno naukowymi i społecznymi rozdziałami, które celowo silą się na encyklopedyczny styl. Inwazja Jaszczurów jest silnie wzbogacana popartowymi ilustracjami Hansa Tichy, a i sama konstrukcja powieści jest imponująca, bo nie brak w niej przerw na omówienie dokumentów i naukowych tekstów, istniejących tylko na potrzeby tej historii. Znalazło się tu nawet łamanie czwartej ściany, które można kojarzyć z innej powieści sci-fi autora czyli Fabryki Absolutu. Tutaj jest to zrobione na jeszcze większą skalę i łączy się silnie z fabułą, stanowiąc też dla niej pewien komentarz końcowy i podsumowanie.

Zobacz również: Najlepsze gry 2022 roku

Jeżeli mamy wśród czytelników Popkulturowców osoby, które chciałyby znać chociaż jedno dzieło Karela Čapka i poznać perspektywę obeznanego z piórem człowieka, który żył w latach poprzedzających II Wojnę Światową, to z po lekturze Inwazji Jaszczurów będziecie zachwyceni! Nie dość, że pomimo ponad 300 stron czyta się to szybko i przyjemnie, to otrzymuje się uniwersalną i cenną lekcję na wielu frontach. Bo jak się w 2022 roku okazuje, ludzkość wciąż lubi po prostu pracować na swój własny upadek. Tak jak było dostrzegalne to prawie 100 lat temu, tak jest dostrzegalne teraz. Chociaż głęboko wierzę, że stać nas jeszcze na gesty ponad podziałami i szczytniejsze idee. Życzę wam dożyć i doświadczyć takich momentów na naszej planecie.

Plusy

  • Oryginalne jak na swoje czasy podejście do antyutopii i końca rasy ludzkiej
  • Historia wyraźnie odbija wiele istotnych problemów społeczeństwa XX wieku jak i obecnego
  • Świetny miks czarnego humoru, groteski i refleksji pisarza o naszym świecie

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Trzecia faza historii wydaje się trochę zbyt szybko przeprowadzona
  • Dla niektórych czytelników brak wątku polskiego, mimo naszego dostępu do Morza Bałtyckiego
Krystian Wierzbicki

Fan gier video, książek Sci-Fi, anime i mang jak i wszelkich innych komiksów. W 2019 odkrył, że istnieją międzymiastowe konwenty więc stara się wpadać na co może. Miłośnik gier platformowych na czele ze Spyro, ale także serii Assassin's Creed czy Rayman (dalej wierzy, że Rayman 4 kiedyś nadejdzie...)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze