Jujutsu Kaisen 0 – recenzja filmu

Premiera filmu Jujutsu Kaisen 0 w polskich kinach to jednocześnie ważne wydarzenie dla sympatyków świata stworzonego przez Gege Akutami, interesująca ciekawostka której wyniki mogą dać zielone światło innym takim premierom w naszym kraju oraz… Mała wizerunkowa katastrofa uderzająca w fanów anime.

Zacznijmy jednak od początku. Jujutsu Kaisen 0 to film anime wyprodukowany przez studio MAPPA. Studia doskonale znanego z tego, że odpowiadało za wersję serialową tego tytułu i zekranizowało kilka pierwszych tomów komiksu. Po kasowym sukcesie innego anime, jakim był Kimetsu no Yaiba The Movie: Mugen Train, w Japonii wielu osobom zapaliła się w głowie lampka. A właściwie to duży neon który krzyczał “hej, kanoniczne kinówki adresowane dla fanów produkują pieniążki!”

Zobacz również: Spy X Family, tom 8 – recenzja mangi

Fot. Kadr z filmu Jujutsu Kaisen 0

A stąd już oczywisty krok do powstania bohatera dzisiejszego tekstu. Jujutsu Kaisen 0 funkcjonuje już od dłuższego czasu na rynku jako tom mangi, który robi za wprowadzenie do właściwej historii. Przy okazji, jest on materiałem bardzo wdzięcznym do przedstawienia szerszej publice. Wynika to z tego, że ma innego protagonistę niż znany z anime Itadori. Do tego Tom 0 był zamkniętą historią, gdzie przedstawiono jego początki, pierwsze groźne przygody, a następnie wielką walkę z potężnym zagrożeniem na koniec.

Inaczej pisząc, MAPPA dostała swój własny odpowiednik filmu Marvela z rodzaju tych, które są originami postaci. Najprościej przyrównać to do Shang-Chi czy pierwszego Doktora Strange. Nie dziwi zatem, że studio podjęło decyzje o przeniesieniu tego kanonicznego opowiadania do kina.

Bohaterem Jujutsu Kaisen 0 jest Yuta Okkotsu, młody chłopak który został opętany przez klątwę-demona Rikę. Potwór ten – będący silnie związany z przeszłością naszego nastolatka – stale towarzyszy Yucie wbrew jego woli. Atakuje osoby które mu zagrażają, chroni go przed niebezpieczeństwem, ale jest też panicznie zazdrosny i nie pozwala Yucie nawet na popełnienie samobójstwa. A ponieważ to bardzo potężny byt, to niekontrolowany stanowi zagrożenie dla całego japońskiego miasta.

Zobacz również: Marvels Wolverine; Walt Williams reżyserem gry

Początek historii nie napawa optymizmem. Yuta nie ma nad swoją klątwą, a grupa tak zwanych Czarowników Jujutsu podejmuje wstępną decyzję o zatwierdzeniu egzekucji chłopaka. Niespodziewanie, ktoś postanawia wyciągnąć do Yuty pomocną dłoń. Osobą tą jest Saturu Gojo, wyjątkowo potężny czarownik, który dostrzega w chłopaku wielki potencjał. Chce go nakłonić, do wykorzystania swojej klątwy nie do niszczenia czy samo-destrukcji, a do walki z innymi klątwami.

Yuta rozpoczyna zatem swoją kinową przygodę, podczas której najpierw nauczy się tego, czym w ogóle całe społeczeństwo czarowników jest. Pozna o co chodzi z tymi demonami i klątwami, a także przekona się o potędze swojej własnej. Stopniowo zacznie panować nad Riką i wykorzystywać celowo jej moc by polepszać swoje bitewne zdolności. Wreszcie, stworzy więzi ze swoimi towarzyszami z klasy ze szkoły Jujutsu, do której przystąpił. Wykorzystując finalnie swoje relacje z przyjaciółki i moc własnej klątwy, stanie do walki z planującym zabić wszystkich nie-czarowników Lordem Voldemortem tego seansu, którym jest niejaki Suguru Geto.

Jeżeli po tym opisie masz przed oczami bardzo prostą i nieskomplikowaną historię to po pierwsze, możesz słać dla studia MAPPA za bardzo wierne przeniesienie Tomiku 0 Jujutsu na ekran. Po drugie zaś…to tylko i aż Tomik 0 przeniesiony na ekran, czyli w praktyce mamy jeden i ten sam punkt.

Zobacz również: Star Wars. Wielka Republika. Na ratunek Valo; recenzja książki

jujutsu kaisen 0 kadr 2
Fot. Kadr z filmu Jujutsu Kaisen 0

Dla czytelników mangi nie jest to żadnym zaskoczeniem, bo doskonale wiedzieli, czego się spodziewać. Jako że sam byłem przed seansem po lekturze materiału źródłowego, to otrzymałem dokładnie to czego wypatrywałem. Historia Yuty w Jujutsu Kaisen 0 jest prosta jak budowa cepa, a sam wątek demona Riki łatwy do przewidzenia. Tomik mangi szedł na pewne skróty jeżeli chodzi o sceny walki, i luki te zostały uzupełnione w wersji kinowej. Mimo to nie sądzę, by którakolwiek z tych walk zapadła widzowi w pamięć na dłużej. A już zwłaszcza bitwa w mieście, która została w mało ciekawy sposób rozbudowana, i czuć przedłużanie. Co można porównać do tak zwanych fillerów, dobrze znanych z właściwych serii anime.

Nie mam żadnych pretensji do MAPPY, bo pracowali nad co posiadali, a nie był to zbyt elastyczny budulec. Postać arcyłotra Sugeru Geto nie będzie miała wiele spójności i charakteru, bo i jego przeszłość i dokładniejsza motywacja to coś, co nigdy w Tomiku 0 pokazane nie było. To było ujawniono w dalszych tomach mang, do których film tylko puszcza oczko pewnymi kadrami. Dlatego Geto jest taką dziwnie posklejaną mieszanką tworzącą magicznego psychopatę. Pozwala sobie na luz, prowadzi przez moment coś na zasadzie pożytecznej religijnej organizacji, po czym ogłasza z dumą, że wprowadzi masowe ludobójstwo. A w sumie to tak szczerze szanuje głównego bohatera, bo dlaczego i nie. No i  lubi robić selfi, no bo co, masowy morderca miałby nie lubić swoich fotek!?

Zobacz również: Liga Niezwykłych Dżentelmenów otrzyma reboot

Niewiele lepiej wygląda to z innymi postaciami, chociaż one już trochę bardziej się odnajdują w realiach jednego filmu. 

Maki Zenin to silna kobieta walcząca wręcz bronią białą, która pochodzi ze znanego rodu czarowników Jujutsu. Rodu, który uważa Maki za zakałę, ponieważ dziewczyna nie ma naturalnych zdolności magicznych. Nie jest w stanie nawet zobaczyć klątw, bez korzystania z magicznych okularów. Jednocześnie jest zdeterminowana, by mimo tych wszystkich kłód pod nogi udowodnić swoją wartość i zagrać rodzinie na nosie.

Bardziej dziwni są pozostali towarzysze Yuty. Toge Inumaki to użytkownik potężnej klątwy przeklętej mowy. Może mówić tylko kilka bezpiecznych słów (które co ekscentryczne, są składnikami ryżowych kulek) natomiast wszystko inne na czele ze słowami-rozkazami, niesie już potężny ładunek destrukcyjnej magii, dlatego komunikacja z Toge jest mocno utrudniona. Szybko jednak przekonuje się do Yuty i nabiera sympatii.

Zobacz również: Inwazja Jaszczurów; recenzja książki

JUJUTSU KAISEN KADR 3
Fot. Kadr z filmu Jujutsu Kaisen 0

Panda zaś to twór egzotyczny, który w filmie żadnego właściwego wyjaśnienia nie dostaje. Jak w przypadku Geto, jego postać dostała wystarczająco uwagi w samej mandze. Trochę robi za element komediowy a trochę za dziką furię w walce. Ponieważ jednak walki za dużo nie dostanie, a komediowych wstawek jest w filmie i tak całkiem sporo, to z perspektywy seansu jest on praktycznie po nic. Ma budzić tylko i aż konsternację u Yuty samą swoją egzystencją (i pytaniami o gust chłopaka).

No i jest oczywiście bożyszcze fanek (i fanów), w postaci Gojo. Niczym Gandalf ma wparować i wziąć na klatę zagrożenie gdy robi się niebezpiecznie, tylko że… tego nie robi. Film co prawda daje mu jedno dłuższe starcie – które w mandze poszło poza kadrami – ale walka ta szału nie robi, będąc po prostu poprawną bitką dwóch silnych postaci. Poza tym, Gojo nie ma w tej kinówce nic do roboty. Prowadzi małe śledztwo, rozmawia z Radą Czarowników Jujutsu, coś dopowie bohaterowi by rzucić mu sugestią. Wszystko to jednak jest bardzo na boku, a ponieważ Gojo mógłby z głównym zagrożeniem rozprawić się w chwilę, to naturalnie zabija to napięcie i powagę planów naszego villana.

To, co działało sprawnie jako część tomikowej sagi nie ma absolutnie sensu, gdy patrzeć na to jak na samodzielny byt. A ponieważ oceniamy film kinowy, to nie da się tego jednak uniknąć. Dla osoby nie będącej zaznajomioną z serią Jujutsu Kaisen, będzie to strasznie prosta historia, idąca na dziwne skróty. Infantylnie odbijająca od dramatu głównego bohatera do naczelnego złego, który oto za chwilę wymorduje całe miasto, ale najpierw popędzi do restauracji gdzie ma rezerwację.

Zobacz również: Komi Can’t Communicate. Sezon 1; recenzja anime

Albo chociażby inna sytuacja. W pewnym momencie mamy budzące uśmiech politowania szybkie nakreślenie swoich motywacji przez niego. Obok naszego osamotnionego Geto zbiera się grupa silnych postaci. Ekipa ta – już dawno zaalarmowana – powinna podjąć zdecydowane działania. Zamiast tego, wszyscy solidarnie patrzą na niego jak na nawalonego kolegę w barze, który snuje epickie plany po piątym kuflu.

Oczywiście zaraz potem okazuje się, że w sumie to on przygotowany na atak był, haha! Im dłużej jednak myślisz nad tą sceną, tym bardziej tego wszystkiego nie kupujesz. Nie kupowało się tego w tomiku i tym bardziej nie w formacie kinowym. Ale to już problem, który równie dobrze można by podjąć przy okazji tekstu o samym komiksie.

Kilka słów trzeba też dodać o animacji jak i ogólnym poziomie graficznym, który na dobrą sprawę nie odbiega jakoś znacznie wyraźniej na plus od jakości znanego z anime. A to bardzo dobra wiadomość, gdyż już samo anime było chwalone za efekty w trakcie co ważniejszych walk i nie schodzenie poniżej pewnego poziomu. Studio MAPPA poszalało przede wszystkim we fragmentach, których w tomiku i tak nie widzieliśmy, co ma swoje plusy i minusy.

Zobacz również: Podpalaczka; recenzja filmu. Serc widowni raczej nie rozpali

JUJUTSU KAISEN 0 KADR 4
Fot. Kadr z filmu Jujutsu Kaisen 0

Kiedy Yuta w finałowej walce macha kataną na prawo i lewo, przywołuje wielką kulę energii czy robi akrobacje w powietrzu szlachtując wielu wrogów na raz, to na kinowym ekranie wygląda to co najmniej w porządku. Bardziej jednak niż pokaz fajerwerków, docenia się klimat pewnych lokacji. 

Opuszczona szkoła czy galeria handlowa nawet bez wszechobecnych klątw wywołuje poczucie zaszczucia i nieprzyjemną aurę. To z całą pewnością nie są miejsca, które chciało by się odwiedzać w pełne południe, a co dopiero po zmierzchu. Duża przekątna ekranu w sali pozwala zaś docenić to lepiej, niż ekran monitora czy telewizora.

Sympatycznie wygląda też sekwencja z początku seansu, gdy Yuta przebiera się w swój nowy strój. Takie spokojniejsze ruchy i obserwowanie postaci przy prostych czynnościach zawsze ma w sobie pewien magnetyzm. Szkoda, że później podobne sekwencje już właściwie nie występują.

Zobacz również: Muzeum Dusz Czyśćcowych; recenzja książki. Polska literatura grozy 20-lecia międzywojennego

Na tym tle finałowa walka jest już niestety momentami nieczytelna, brakuje w niej jakiś zwracających uwagę ruchów i wszystko jest strasznie oklepane, kiedy pod koniec dochodzi po prostu do przepychanki na power level. Tak się to kończyło w tomiku, ale już nawet takie serie jak One Piece, potrafią środkowe czy końcowe sekwencje nawet nudnych walk podlać jakimś pomysłem czy kilkoma ciekawymi ruchami. Dziwi więc, że kinówka takiego studia na podstawie takiej serii (która co jak co, ale obfituje w kreatywne wykorzystanie różnych mocy), nie sili się na nic ponad proste rzemiosło.

Przy okazji tej premiery nie sposób nie wspomnieć o pewnym blamażu, który nie powinien mieć miejsca. Sytuacja trochę śmieszna, bardziej jednak przykra.

Otóż polska wersja tłumaczenia filmu Jujutsu Kaisen 0 cierpi na rozmaite problemy, które powinny zostać wyłapane najpóźniej na etapie weryfikacji spolszczenia. Wszystko jednak wskazuje na to, że żadnej weryfikacji nie było.

Zobacz również: Elemental; żywiołowy film od Pixar

I tak, udając się na seans Jujutsu Kaisen 0 można  liczyć na: 

  • Napisy nachodzące na inne napisy
  • Angielską hybrydę słowną w rodzaju „Jujutsu High”, zamiast postawienia na oryginalną pisownię lub bliższą nam i ogólniejszą Szkołę/Technikum Jujutsu 
  • Przynajmniej raz zła odmiana w zdaniu imienia jednej z bohaterek
  • Wisienki na torcie w postaci “wtf” (to już pewnie stanie się memem funkcjonującym w fandomie)

I to nie tak, że cały tekst jest kopalnią babolaków a tłumaczenie wygląda, jakby tworzył je Adrian lat 13, mangozjeb z dostępem do Google Tłumacza (przepraszam wszystkich Adrianów którzy to czytają). Tekst to z grubsza to samo, co dostaliśmy w tłumaczeniu Tomiku 0 od oficjalnego wydawcy + elementy dodane tylko na potrzeby anime. Gdyby nie te kilka wyjątkowo kujących oczy elementów, to co najwyżej najwięksi puryści językowi toczyli by debaty na forach.

Naprawdę realny problem tej sytuacji to sygnał, jaki to tłumaczenie dało całej branży. Jak kupujesz bilet na seans, to ostatnią sprawą o jakiej myślisz jest to, czy w tłumaczeniu są edytorskie wpadki, odstające od reszty tekstu. Wątpliwość może budzić co najwyżej samo tłumaczenie i oddanie przesłania zdań, ale widz nie powinien w ogóle widzieć, że jakieś niedoróbki/surowe rzeczy z tłumaczenia pozostały.

Zobacz również: Elden Ring: płatny urlop dla pracowników studia… by mogli grać w grę!

To jest niedopuszczalne i wygląda tak, jakby na sali kinowej puszczono fanowskie tłumaczenie z pendrive’a, kpiąc niejako z ludzi, którzy za tą wątpliwą przyjemność zapłacili. A i to jest nie do końca trafiony przykład, bo fani nie raz potrafią poświęcić więcej serca i uwagi, niż oficjalne podmioty do tego zaangażowane.

Tym sposobem, nawet jeżeli Jujutsu Kaisen 0 wystarczająco dobrze w kinach w naszym kraju zarobi, to jednocześnie jest to znak dla wydawców, że grupa docelowa takich filmów jest bardzo wyrozumiała. W tak wielkim stopniu, że nie trzeba się dla nich nadmiernie wysilać, a braki edytorskie i korekty obrócą w żart, a nie potraktują jak otrzymanie niepełnosprawnego produktu. 

Zobacz również: Obi-Wan Kenobi na nowym zdjęciu!

JUJUTSU KAISEN 0 KADR 5
Fot. Kadr z filmu Jujutsu Kaisen 0

Podsumowując, Jujutsu Kaisen 0 to – uwaga uwaga – film dla fanów Jujutsu Kaisen! Jeżeli dodatkowo czytałeś Tom 0 mangi, to będziesz szczególnie zadowolony z tego, że bez żadnych cięć w fabule i w stabilnej, dobrej jakości, obserwujesz to co dobrze znasz. Lecz tym razem w ruchu i na sali kinowej. 

Ludzie stroniący od anime muszą się natomiast poważnie zastanowić. Pozornie to historia poprowadzona od A do Z (no, powiedzmy że do Z…) i główny bohater wie tyle samo co nieświadomy widz. Im dalej jednak w las, tym historia zaczyna coraz bardziej sobie przypominać, do jakiej komiksowej serii należy. Pozwala sobie nagle na miks infantylnych i teatralno-poważnych zachowań, po czym próbuje wykorzystać pozostałe minuty filmu na postacie, które pewnie i tak was nie będą obchodzić.

Prócz tego dochodzi też opisana wyżej kwestia tłumaczenia. Fuszerka solidarnie uderzająca w każdego widza, i sytuacja ta może powracać w dyskusjach latami. Wszystkim sympatykom kinówek anime życzę, by wnioski zostały wyciągnięte, i ewentualne inne premiery takich produkcji jak One Piece Red (który trzymam kciuki by wszedł do naszych kin) nie cierpiały na podobną przypadłość.

Zobacz również: Star Wars. Wielka Republika: W Ciemność; recenzja książki

Jeżeli premiera Jujutsu Kaisen 0 była eksperymentem, to oby rynek zweryfikował to pozytywnie. Do tego przy okazji kolejnych takich tłumaczeń, podejść do tematu staranniej i bez chorego deadline’u. Może dzięki temu, wreszcie pojawi się długo wyczekiwana nowa kategoria filmów w naszym kraju. Produkcji dedykowanych pewnej specjalnej, ale naprawdę licznej grupie sympatyków japońskich wrażeń i animacji. Która jest na bieżąco z popularnymi seriami i jeżeli ta swój film kinowy dostaje, to chcieliby dystrybutorowi zapłacić. I dzięki temu obejrzeć go bez wycieczek do Paryża czy Berlina, jak to nieraz bywało.

Niech 2022 będzie przełomowy pod tym względem, a na pewno będzie to akcentem na plus w tym mocno ponurym roku. Tak upiornym, jak szkoła czy centrum handlowe, z opanowanego przez klątwy Jujutsu Kaisen 0.

Plusy

  • Wierne przeniesienie Tomu 0 mangi Jujutsu Kaisen na kinowe doznanie
  • Poziom animacji i wizualny nie schodzi poniżej poziomu znanego z anime
  • Premiera tego filmu może zachęcić do dalszego wydawania podobnych tytułów w Polsce

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Niedopuszczalne błędy w tłumaczeniu, brak edytora z prawdziwego zdarzenia
  • Finałowa walka rozszerzona bez pomysłu i w chaotyczny sposób
  • Zamknięta historia która wcale nie jest zbyt przystępna dla nie-fanów Jujutsu Kaisen
Krystian Wierzbicki

Fan gier video, książek Sci-Fi, anime i mang jak i wszelkich innych komiksów. W 2019 odkrył, że istnieją międzymiastowe konwenty więc stara się wpadać na co może. Miłośnik gier platformowych na czele ze Spyro, ale także serii Assassin's Creed czy Rayman (dalej wierzy, że Rayman 4 kiedyś nadejdzie...)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze