CODA – recenzja filmu. Dobry, dobry, ale żeby od razu nominacja do Oscara…?

Czy wy także nie słyszeliście (hehehe, później się z tego zaśmiejecie) o filmie CODA, dopóki tytuł ten nie zdobył trzech nominacji do Oscara?

Bo ja przyznaję, że tytuł ten był mi jeszcze do wczoraj całkowicie obcy. A jako że rok rocznie staram się być częścią sezonu oscarowego, tak zacząłem już nadrabiać nominowane produkcje. Na pierwszy ogień wziąłem właśnie CODA. Zacznijmy od tego, że jest to remake francuskiej produkcji Rozumiemy się bez słów z 2014 roku. Trochę czasu więc zajęło, by przenieść oryginał na jankeskie standardy. I choć oryginału nie widziałem, tak wydaje mi się, że CODA nie jest tanią, chamską zrzynką, jaką widzieliśmy chociażby przy okazji Nietykalnych. Szczególnie, że recenzowany tu remake był absolutnym hitem ostatniego festiwalu w Sundance i Apple TV+ wyłożyło grube miliony, by zdobyć prawa do CODY.

Zobacz również: Psie Pazury – Recenzja filmu. Braci czasem się traci

Cóż oznacza enigmatyczny skrót CODA? Jest to akronim słów Child of Deaf Adults, czyli na polskie Dziecko Niesłyszącej Osoby Dorosłej. Naszym tytułowym dzieckiem jest Ruby, jedyna słysząca osoba w swojej rodzinie. Dziewczyna uczy się w liceum i pomaga swoim głuchoniemym rodzicom oraz bratu w połowie ryb na kutrze. Ruby zapisuje się pewnego dnia do szkolnego chóru, gdzie rozwija swoją pasję do śpiewu. Różne wydarzenia zmuszają bohaterkę do wyboru między własnymi marzeniami, a pomocą swej rodzinie.

Brzmi jak sztampowa, ckliwa historia, której zakończenia można się domyślić już po samym opisie fabuły? Ano pewnie, że tak. Niemniej, jest zrealizowana w tak sprawny sposób, ma w sobie tyle serducha, że nie jestem w stanie uznać tego za rażący minus produkcji. Dziwi mnie jednak fakt, że została ona nominowana w kategorii Najlepszy Film, kosztem Tragedii Makbeta czy Lucy i Desi. Bo oglądając CODA, miałem nieodparte wrażenie obcowania bardziej z filmem familijnym na modłę Glee niż oscarowym komediodramatem, ale jednak od reżyserki, mającej jakieś zacięcie artystyczne.

Zobacz również: Reacher – recenzja serialu. Amazon ma nowego asa

Przede wszystkim zarys postaci, wewnętrzne konflikty każdego bohatera to małe mistrzostwo świata. Każdy członek tej oryginalnej rodziny ma swoje obawy, lęki i kompleksy. Jak ktoś czyta moje teksty, to pewnie zdążył zauważyć, że dobre rozpisanie postaci w filmie lubuję ponad wszystko. A tu to właśnie dostałem. Ludzkich bohaterów z krwi i kości, z którymi można przeżywać zarówno porażki jak sukcesy, którym można kibicować, a nawet – mimo oczywistych różnic – w pewien sposób utożsamiać.

coda

Dobrze napisani bohaterowie to jednak połowa sukcesu, bo suchy tekst trzeba przełożyć na ekran. Tu z pomocą przychodzi niesamowita obsada, na czele z dwójką głuchoniemych aktorów, wcielających się w rodziców Ruby. Gra aktorska Marlee Matlin i Troya Kotsura jest naprawdę olśniewająca, a to wszystko mimo posiadania ograniczonego warsztatu. Warto nadmienić – i uważam to za coś niesamowitego – że Matlin zadebiutowała w Hollywood główną rolą w filmie Dzieci Gorszego Boga w 1986 roku i zwyciężyła za nią Oscara. Za CODĘ nominowany został Kotsur, który jest absolutnie genialny, zarówno w scenach komediowych jak i dramatycznych. Oczko niżej, ale wciąż świetnie prezentują się pozostali aktorzy – Emilia Jones, czyli nasza Ruby, Daniel Durant, wcielający się w jej brata oraz fantastyczny Eugenio Derbez, nauczyciel Ruby.

Zobacz również: Ojciec – recenzja filmu. Groza starości

Jest w Hollywood ostatnimi czasy tendencja do większego zainteresowania się głuchoniemymi aktorami i w ogóle tematyką posiadania tej niesprawności. W The Walking Dead już od dobrych trzech sezonów jedną z głównych ról gra Laruen Ridloff (również gwiazda Eternals). Rok temu dostaliśmy bardzo dobre Sound of Metal, zaś w tym roku recenzowaną tu CODĘ. Podoba mi się zwrócenie uwagi na temat bycia głuchoniemym. Jest kilka scen w tym filmie, które mocno zapadają w pamięć, uderzają w widza i uświadamiają mu w bardzo dosadny sposób, jak to jest żyć z tą niedogodnością. Szanuję mocno sposób, w jaki wyreżyserowała to Sian Heder.

CODA to bardzo dobry film, który nominację w kategoriach Najlepszy Scenariusz Adaptowany i Najlepszy Aktor Drugoplanowy dostał jak najbardziej zasłużenie. Nominacja w kategorii Najlepszy Film? Tu targają mną już większe wątpliwości. Niemniej, produkcja jak najbardziej do polecenia.

Szczególnie dla mojego zastępcy, bo jak się okazało przy C’mon C’mon, Hirszu to bardzo wrażliwy chłopiec. To znaczy, ekhm, mężczyzna…

Plusy

  • Przyjemna, ciepła historia, podszyta humorem i dramatem...
  • Niesamowici bohaterowie grani przez niesamowitych aktorów
  • Kilka scen, które genialnie ukazują, czym jest bycie głuchoniemym

Ocena

8 / 10

Minusy

  • ... ale miejscami zbyt ckliwa i sztampowa
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze