John Wick 4
John Wick 4 spełnia obietnice o rewelacyjnym kinie akcji z nawiązką. Pełne adrenaliny sekwencje na długo wpiszą się w historię tego gatunku i jestem pewien, że przez wiele lat żadna produkcja nie dorówna im pod względem jakości. Nowi aktorzy w serii wprowadzili dużo świeżości a sama ich obecność podnosi jakość filmu oraz radość w trakcie seansu. To wszystko plus spora dawka humoru, którą zapodaje nam reżyser gwarantuje udany seans. Po raz kolejny niestety Stahelskiemu zdarzyło się przeciągnąć strunę w kwestii ilości nieprawdopodobnych upadków Johna i przegiętej finałowej walki na schodach. Ale jestem w stanie tym razem mu to wybaczyć. Nowa odsłona gwarantuje rewelacyjną rozrywkę. Żaden fan kina akcji nie wyjdzie z seansu zawiedziony. To prawdziwy festiwal śmigających kul i świetnych pojedynków, który już w trakcie premiery można uznać za kultowy.
Kwiecień
Air
Air ma w sobie wszystko to, co amerykański film o przełomowym kontrakcie na własną linię butów, powinien mieć. Wyraziści bohaterowie, żarty sypane jak z rękawa, historia o sięganiu gwiazd, walce oraz nieustępliwości oraz to co widzowie kochają – opowieść oparta na faktach. American dream w czystej postaci, z wyraźnym happy endem ku uciesze widzów. Z Air nie da się wyjść bez uśmiechu na ustach, a w dzisiejszych niepewnych czasach takie historie są na wagę złota. Dodatkowo jest to piękna laurka dla jednej z największych (jeśli nie największej) legend NBA – Michaela Jordana. Jak widać, kult Jordana wiecznie żywy. Just do it!
Tetris
Tetris nie tylko przedstawia nam historię gry, która podbiła świat. Film ten prezentuje również dwa odmienne systemy, które chociaż odmienne w założeniach podobnie wykorzystują swoich obywateli. Zarówno komunistyczne ZSRR jak i kapitalistyczne USA chcą dla siebie ugrać jak największy kawałek tortu, pomijając w tym wszystkim twórcę kultowej gry o układaniu kolorowych klocków Alexeya Pajitnova. W sam środek tej wojny wkracza Henk Rogers budując pomost między zwaśnionymi narodami i stawiając fundament solidnej przyjaźni ponad podziałami. Cukierkowo? Może trochę, choć ta słodycz jest nad wyraz przyjemna aż w gardło gryzie!
Dungeons & Dragons: Złodziejski honor
Dungeons & Dragons: Złodziejski honor to kawał porządnej przygody. Nie jest może innowacyjną produkcją, ma kilka scenariuszowych niedoróbek (szczególnie pod koniec filmu), ale robi to, co powinien – zapewnia kupę rozrywki i robi to w najlepszym możliwym stylu. Stylu, którego tak brakuje ostatnimi czasy w Hollywood. Zdecydowanie najlepsze fantasy ostatnich lat!
Renfield
Podsumowując, Renfield to dawka naprawdę świetnej zabawy odświeżająca niczym krew Drakuli. Sam czuję raczej niedosyt związany z tym, że ta przejażdżka śmieciowym rollercoasterem trwała ciut za krótko i choć prawdopodobnie coś takiego nigdy nie powstanie, chętnie obejrzałbym sequel. Jeśli zatem lubicie nie co kiczowate kino, chłoniecie jak dzicy wampirze lore albo podobało wam się Co robimy w ukryciu Taiki Waititiego, pędzcie czym prędzej niczym oburzony tłum uzbrojony w pochodnie i widły do kin.
Bo się boi
Ari Aster w Bo się boi stworzył hybrydę czarnej komedii i horroru. Nie jest to żadne nowe połączenie, ale nie można odmówić reżyserowi powiewu świeżości. Bo się boi na długo pozostanie w mojej pamięci i na pewno jeszcze nie raz i nie dwa wrócę do tego filmu. Tym bardziej, że wydaję mi się, że w lękach i koszmarach Beau każdy znajdzie cząstkę siebie.
Czarodziejski flet
Chętnie zobaczyłabym Czarodziejski flet jako serial, nawet pod postacią tego gatunkowego zrostu. To świat, w którym chce się zostać razem z jego bohaterami. Podłapujemy głębsze aluzje do postaci z rzeczywistości, a w świecie Mozarta otrzymujemy angażującą przygodę. To połączenie, które się sprawdza mimo swojej niecodzienności. Macie wątpliwości, bo nie lubicie opery? To nic, można się też pośmiać z odklejenia tego baśniowego świata i też się dobrze bawić na seansie.
Martwe zło: Przebudzenie
Najnowsza inkarnacja Martwego Zła trafi zarówno do nowych widzów jak i poszukujących nostalgii starych fanów serii. Mam nadzieję, że podążając za tytułem ten filmu będzie powstaniem z martwych dla tej marki w kinie głównego nurtu Jak horrory to tylko takie, przewrotny taniec krwi, demonów i narzędzi z docelowo używanych do cięcia drewna. Choć w pojedynku z adwersarzami z piekielnym rodowodem wypadają równie skutecznie. Idźcie i bawcie się dobrze! Zresztą trudno nie mieć ubawu z produkcji biorącej lekcje od samego Alfreda Hitchcocka. Film bowiem należy zacząć od trzęsienia ziemi i tu ponownie…dosłownie i w przenośni 🙂